Józef: MAG
Józef, najbardziej ukochany syn ojca, wywołuje zazdrość, a nawet nienawiść braci. Czuje się on kimś szczególnym. Opowiada im sen, w którym wraz z nimi wiąże snopy na polu. Jego zaś snop wyprostował się, a snopy braci go otoczyły i oddały mu pokłon. Bracia na to zareagowali ze złością: «Czyż miałbyś jako król panować nad nami i rządzić nami jak władca?». I jeszcze bardziej go nienawidzili z powodu jego snów i wypowiedzi (Rdz 37, 8). A więc nie tylko miłość ojca do wybranego syna wywołuje gniew braci, lecz także zachowanie Józefa, który uważa się za kogoś wyróżnionego i wyjątkowego. Wierzy on w swoje sny, dlatego stają się one dla niego źródłem życia i wewnętrznej aspiracji – a jest to także świat maga.
Kiedy Józef na polecenie ojca zanosi jedzenie braciom pasącym bydło, ci postanawiają go zabić. Jednak Ruben, najstarszy syn, ujmuje się za swoim bratem. Chce go ocalić i oddać ojcu. Bracia więc wrzucają go do wyschniętej studni. Widząc, po jakimś czasie, przechodzącą karawanę kupców, Juda proponuje, żeby sprzedać im młodszego brata. Zdejmują z niego płaszcz ofiarowany mu przez Jakuba, rwą go i oblewają krwią domowych zwierząt. Pozorują w ten sposób przed ojcem tragiczną śmierć Józefa, niby pożartego przez lwa. Oddają go w ręce kupców Izmaelskich, czyli potomków Izmaela, brata Izaaka. Józef, ulubieniec Jakuba, wpada zatem w ręce brata jego dziadka, który został wypędzony na pustynię. Można powiedzieć, że tajemnice związane z historią jego rodziny tutaj się krzyżują. Na wierzch wychodzą niedokończone, nieprzepracowane ciemne strony jego własnej historii i domagają się zakończenia. Józef musi najpierw z mozołem uwolnić się od cienia własnej rodziny. Ale najpierw ten syn, któremu przypadły w udziale wszystkie dobrodziejstwa dane przez ojca, musi w ciemnej studni doświadczyć własnej bezsilności, śmiertelnego lęku i opuszczenia. Izmaelici zawożą go do Egiptu i sprzedają Potifarowi, urzędnikowi na dworze faraona. Początkowo Józefowi wszystko się udaje, ponieważ jest z nim Bóg. Nowy pan darzy go życzliwością i powierza mu cały swój majątek. Ale szczęście nie trwa długo. Żona urzędnika nalega, by został jej kochankiem. Józef jej odmawia – oznaczałoby to zdradę zwierzchnika i grzech przeciwko Bogu. Gdy żona Potifara chwyta go za płaszcz, żądając, by się z nią przespał, Józef ucieka. Wówczas oskarża go o molestowanie i jako dowód pokazuje pozostawione przez niego ubranie. Wtedy jej mąż wpada w gniew i wtrąca Józefa do więzienia, w którym znowu doświadcza opuszczenia i ciemności. Ale Bóg nadal jest z nim.
W więzieniu Józef na podstawie interpretacji snów dwóch współwięźniów przepowiada im ich przyszłość. Przełożony nadwornych piekarzy zostaje powieszony na drzewie, a przełożony podczaszych zostaje przywrócony na dawny urząd. Po dwu latach – tym razem – faraon ma sen, którego nie rozumie. Także mędrcy i wróżbici egipscy nie potrafią wyjaśnić jego znaczenia. Wtedy przełożony podczaszych przypomniał sobie o Józefie i opowiedział faraonowi o jego umiejętności tłumaczenia snów. Władca polecił przyprowadzić Józefa, który mu powiedział: Nie ja, lecz Bóg da pomyślną odpowiedź tobie, o faraonie (Rdz 41, 16). Sen oznaczał siedem tłustych i siedem chudych lat. I poradził mu Józef budowanie spichlerzy, w których będzie można przechowywać plony tłustych lat i w ten sposób przetrwać lata chude. Faraon więc ustanowił go zarządcą swojego królestwa. Powiedział do swoich dworzan: Czyż będziemy mogli znaleźć podobnego mu człowieka, który miałby tak jak on ducha Bożego? (Rdz 41, 38). W ten sposób stał się on osobą o największej władzy w Egipcie. Jego nieszczęście zmieniło się w nowe szczęście. Ponieważ znał się na snach i spoczywało na nim błogosławieństwo Boże, wszystko mu się udawało. Podczas gdy cały świat głodował, Józef – mag, mógł czerpać z pełnych spiżarni.
Klęska głodu dotknęła także Kanaan. Synowie Jakuba udają się do Egiptu, żeby tam kupić zboże na chleb. Józef rozpoznaje ich, ale sam pozostaje w ukryciu. Daje im zboże pod warunkiem, że przywiozą ze sobą najmłodszego brata. Jakub nie chce się na to zgodzić, ponieważ boi się, że Beniamin zginie. Ale kiedy głód staje się coraz bardziej dokuczliwy, Juda bierze na siebie odpowiedzialność za najmłodszego brata i obiecuje ojcu, że przywiezie go z powrotem. Bracia znowu spotykają się z Józefem, który ponownie wystawia ich na próbę. Polecił napełnić ich torby zbożem, a do wora Beniamina kazał włożyć swój srebrny puchar. Przełożony jego domu idzie za nimi i zatrzymuje Beniamin za kradzież naczynia z domu Józefa. Ogłoszono wyrok – Beniamin zostaje niewolnikiem. Kiedy Juda wstawia się za nim, Józef nie może już powstrzymać swoich emocji i daje się rozpoznać. Płacząc, mówi: Ja jestem Józef, brat wasz, to ja jestem tym, którego sprzedaliście do Egiptu. Ale teraz nie smućcie się i nie wyrzucajcie sobie, żeście mnie sprzedali. Bo dla waszego ocalenia od śmierci Bóg wysłał mnie tu przed wami (Rdz 45, 4n). Józef jedna się ze swoimi braćmi. W swoim losie zobaczył plan i dzieło samego Boga, który zamienił zło w dobro, pragnienie śmierci w błogosławieństwo. Józef jest wolny od nienawiści i zgorzknienia, przebacza braciom, ponieważ Bóg go chroni i mu błogosławi. Już w snach, które miał w dzieciństwie, otrzymał obietnicę, że jego życie będzie udane. Te sny w doświadczeniu opuszczenia w studni i w egipskim więzieniu pozwalały mu wierzyć, że Stwórca go nie opuści. Ukochany syn nie mógł liczyć na pomoc ojca, ale za to odkrywa Boga jako swojego obrońcę, Jemu się powierzył i On go przeprowadził przez wszystkie życiowe zawirowania.
Józef słucha snów i umie je interpretować. Wykazuje się szczególnym uzdolnieniem, które staje się dla niego błogosławieństwem. Zyskuje władzę nad całym krajem. Kiedy spotyka się z braćmi, okazuje swoje uczucia. Przestaje stwarzać pozory tego, który ma władzę. Płacząc, całuje wszystkich swoich braci, nie czuje się kimś szczególnym, lecz jest jednym z nich. Można powiedzieć, że teraz staje się zdolny do nawiązania relacji. Nie jest już ukochanym synem, który się wywyższa nad braci, lecz tym, który rzuca się im w ramiona i staje się z nimi „jedno”. Nowy stosunek do braci prowadzi do tego, że faraon zaprasza całą jego rodzinę do zamieszkania w Egipcie. W ten sposób Izraelici osiedlają się w tym państwie na 400 lat. Tak więc los Józefa wpływa na przyszłe losy całego narodu.
Józef to obraz mężczyzny, który nie ogranicza się do zawodowego sukcesu, lecz jednocześnie słucha swoich snów i okazuje uczucia. Nie identyfikuje się z rolą władcy, lecz schodzi z tronu i staje się bratem między braćmi. Józef osiągnął tę mądrość, dlatego że przeszedł przez doświadczenie opuszczenia, bezsilności, samotności i ciemności. Każdy mężczyzna musi przejść przez niebezpieczeństwa, porzucić siebie i wszystkie swoje plany, dopiero wtedy, gdy znajdzie się w sytuacji bez wyjścia może powierzyć siebie Bogu. Nie on sam jest autorem sukcesu, lecz jego Stwórca. A Boża opieka jest gwarantem tego, że jego życie będzie udane, nawet jeśli to, czego doświadcza, bardziej wygląda na porażkę niż na sukces.
Józef urzeczywistnia wiele obrazów człowieka: jest dobrym politykiem i organizatorem. Potrafi także interpretować sny: Mag stoi na własnych nogach na gruncie tego świata i jest wyposażony w dary wszechświata. Zna odwieczne prawa stawania się i przemijania, porządku stworzenia i urzeczywistnia na ziemi to, co poznał i zrozumiał. Jest zdolny, by przejrzeć to, jak jawi się świat i rozpoznać prawdziwą rzeczywistość – stwierdza Fischedick. Mag opanował sztukę kształtowania świata na podstawie wiedzy o tym, co Boskie. Mag widzi porządek we wszystkim. Charakteryzuje się wewnętrzną jasnością, klarownością. Józef kieruje światem na podstawie wiedzy o snach, w których Bóg pokazuje mu tło wszelkiej rzeczywistości. Prowadzi politykę Egiptu nie na podstawie racjonalnych przemyśleń, lecz poprzez sny, które interpretuje z Bożą pomocą. Mag jest wtajemniczony w najgłębsze tajemnice tego świata. Mając kontakt z Bogiem, wewnętrzną zażyłość z Nim, może kształtować świat według Jego woli. Przy całym zanurzeniu w świecie nigdy nie zapomina o mistycznym wymiarze swojego życia.
Jak w każdym archetypie, także i w tym, istnieje wiele niebezpieczeństw. Jeśli ktoś chce zetknąć się z magiem w sobie, musi być bardzo ostrożny. Zawsze będzie potrzebował dystansu. Jeśli się zidentyfikuje z tą rolą, to zacznie się wywyższać nad innych. Poczuje się źródłem wielkiej magii, a nie jej narzędziem. Tego rodzaju wywyższenie własnego ego prowadzi do traktowania siebie jako typowego guru, który posiada wielkie talenty i przywiązuje ludzi do siebie – jest jednak ślepy na własne ciemne strony. Jeśli ktoś nie ma dystansu do maga w sobie, to zwodzi innych i ich niszczy. W ten sposób dopuszcza się duchowego nadużycia. Duchowa arogancja i wywyższanie własnego ego stanowi wielką pokusę dla każdego kapłana, terapeuty i mówcy.
Mężczyźni, którzy dzisiaj zajmują kierownicze stanowiska, czują, że potrzeba im umiejętności maga. Nie są w stanie prowadzić dużego przedsiębiorstwa jedynie z pomocą rozumu. Potrzebują kontaktu z własnym wewnętrzem, z Boskim źródłem inspiracji i twórczości. Muszą się zetknąć z archetypem maga, (…) który mobilizuje w mężczyźnie źródła wewnętrznej świadomości – uważa Arnold. Ten wzór otwiera potencjał własnych możliwości, które kryją się w duszy. Mężczyźni, zazwyczaj patrząc tylko na to co zewnętrzne – liczby i organizacja – nie wykorzystują wewnętrznych zasobów ducha. Kto jednak znajdzie dostęp do maga w sobie, ten nie będzie działał tylko głową, lecz podąży za natchnieniem Ducha Świętego, które jest bardziej owocne dla codzienności i pracy, niż racjonalne przemyślenia.
Pozostaje ważne pytanie, jak dotrzeć do wewnętrznego maga w sobie. Historia Józefa pokazuje, że stosunek do ojca jest istotnym źródłem, z jakiego czerpie mag. Józef jest ukochanym synem ojca. Gdy byłem dzieckiem – wyjaśnia o. A. Grün – mój ojciec z zachwytem pokazywał nam gwiazdy i gwiazdozbiory. Wtedy oglądaliśmy część tajemnic świata. Kiedy chodziliśmy z nim po lesie, opowiadał nam o pięknie drzew. Moja najmłodsza siostra była tym najmniej zainteresowana. Chciała tylko dojść do najbliższego kiosku, żeby ojciec kupił jej coś słodkiego. Ale mój tata się tym nie zrażał i nadal opowiadał nam o pięknie stworzenia. Także on wprowadził nas w tajniki liturgii. Kiedy opowiadał o znaczeniu świąt Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy, czułem, że tajemnica Boga, który stał się Człowiekiem i tajemnica naszego zbawienia poruszała jego serce. Kiedy byłem w internacie, zawsze do mnie pisał, nie tylko o tym, co się działo w domu, lecz także o swoim rozumieniu Boga i świata. Kiedy byłem w nowicjacie, napisał do mnie: Istota chrześcijaństwa polega na miłości. Ten, kto to pojął, temu łatwo przyjdzie miłością odpowiedzieć na miłość Boga i ludzi. Od mojego ojca zaraziłem się upodobaniem do rozmyślania. Nie chodzi tu o to, by dużo wiedzieć, ale poznać podstawy i sens istnienia. Mój ojciec bardzo lubił czytać i rozmyślać. Musiał stworzyć swoją egzystencję z niczego. Mimo to nigdy nie wystarczało mu zajmowanie się tylko tym, co zewnętrzne. Niezależnie od tego, czy to był Sylwester, czy święta rodzinne, ojciec zawsze mówił nam o tym, co najistotniejsze, o co chodzi w naszym życiu – o życie z Boga i z Bogiem.
Mag ma rozwiniętą intuicję nie dzięki sobie samemu. Otrzymał ją od Boga. To, co może zrobić, to zaufać swoim snom. Wszyscy mamy w sobie coś z maga. Tak jak Józef powinniśmy wierzyć, że w snach Bóg mówi do nas. Mamy więc szukać kontaktu z wewnętrznym światem ducha, który jest w nas. Istotną drogą w tym kierunku jest medytacja, która pozwala nam spotkać się z wewnętrzną przestrzenią milczenia. Tam, gdzie żaden człowiek nie ma do nas dostępu, gdzie nasze troski i zmartwienia odchodzą na bok – przeczuwamy – że tu właśnie żyje w nas źródło Ducha Bożego, które nigdy nie wysycha, ponieważ jest Boskie. Do kształtowania tego świata potrzebne jest nam miejsce poza tym światem, potrzeba wewnętrznej przestrzeni, nad którą ten świat nie ma władzy. Tam zyskujemy dystans wewnętrzny, dzięki któremu możemy wznieść się ponad codzienne problemy, żeby poznać i zrozumieć, o co chodzi w naszym życiu. Dlatego mężczyźni piastujący kierownicze stanowiska w gospodarce lub polityce szukają dla siebie duchowych dróg. Pociąga ich mistycyzm. Mistyka nie oznacza odwrócenia się od tego świata ani ucieczki w głąb siebie, lecz bycie w świecie, w środku jego spraw, przy jednoczesnym kontaktowaniu się ze sobą i z tym, co ponad tym światem, co transcendentne – z Bogiem. To doświadczenie pozwala na łatwiejsze rozwiązywanie problemów bez ryzyka pogrążenia się w nich.