Klasztor w Warszawie p.w. św. Ryszarda Pampuri

Debora: DĄB PŁACZU

Niechlubna dla rodziny Jakuba rzeź Sychemitów szybko dotarła do plemion zamieszkałych w tych okolicach. Patriarcha dobrze wiedział, że długo tu nie będzie mieszkał. Zemsta braci za zhańbienie ich siostry Diny na pewno zrodzi nienawistny odwet. I wtedy przemówił Bóg do Jakuba: «Idź do Betel i tam zamieszkaj. Wznieś też tam ołtarz Bogu, który ci się ukazał, gdy uciekałeś przed twym bratem Ezawem» (Rdz 35, 1). Dlatego polecił on swoim domownikom: «Usuńcie spośród was wizerunki obcych bogów, jakie macie; oczyśćcie się i zmieńcie szaty. Pójdziemy bowiem do Betel i tam zbuduję ołtarz Bogu, który wysłuchał mnie w czasie mej niedoli i wspomagał mnie gdziekolwiek byłem» (Rdz 35, 2-4). Rodzina i słudzy oddali mu więc podobizny bogów oraz kolczyki, jakie nosili w uszach, aby je zakopać pod terebintem, w pobliżu Sychem. Gdy wyruszyli w drogę, to nikt nie ścigał ich z okolicznych miast, bowiem padł na nich wielki strach. Jakub przybył do Luz w Kanaanie czyli Betel. Zbudował tam ołtarz Panu, nazywając to miejsce El-Betel (zob. Rdz 35, 7-8).

Dąb Płaczu

Właśnie Wtedy to zmarła Debora, piastunka Rebeki, i pochowano ją w pobliżu Betel pod terebintem, który dlatego otrzymał nazwę Terebint Płaczu (Rdz 35, 8). Jakub wówczas był pogrążony w wielkim żalu, z powodu śmierci tej mało znanej kobiety. Pogrzeb jest ostatnim momentem na ziemi każdego człowieka. Można byłoby powiedzieć, że w tekście chodziło o jedną starą niewiastę, o której właściwie niewiele się wie. Jednak trzeba się zastanowić, zwłaszcza nad tym, dlaczego podkreśla się to wydarzenie. W Biblii występuje dużo ważniejszych osób niż ona, a jednak nic nie słyszy się o ich śmierci i pochówku. Dlaczego więc Pismo Święte podkreśla śmierć i pogrzeb właśnie tej piastunki? Jest to bardzo zagadkowe i nie można oprzeć się wrażeniu, że ta kobieta musiała zajmować bardzo ważne miejsce w życiu Jakubowej rodziny i nie bez przyczyny Biblia ją wspomina. Poprzez jej życie Bóg chce powiedzieć coś bardzo ważnego.

Była tylko służebnicą, właściwie niewolnicą, majątkiem, który zamożniejsze rodziny przekazywały swoim córkom jako dar weselny. Obok innych powinności miała także zadanie wychowywania dzieci swojej pani. W owym czasie było wiele takich piastunek, które umarły i słuch po nich zaginął. O Deborze zaś pamiętano. Musiała więc zajmować ważne miejsce w dziejach zbawienia. Po jej śmierci, na pogrzebie, płakano – nie bez przyczyny ten szczegół autor natchniony zapisał w Biblii. Była ważną osobowością, która dla rodziny wiele znaczyła. Jej odejście pozostawiło odczuwalną ranę, nie żyła na darmo. Postawiono jej pomnik.

Człowiek darem

Zna się przecież ludzi, nad którymi nikt nie płacze. Przeciwnie, ich odejście oznacza pewną ulgę dla tych, którzy zostali. Gdyby wtedy płakali, byliby obłudnikami, chociaż i takie komedie czyni się podczas pogrzebów. Każdy człowiek swoim życiem wystawia sobie pomnik, wielu starych ludzi staje się ciężarem, i to nie tylko dla siebie, ale i dla swojego otoczenia. Debora jednak nim nie była. Chociaż, nie będąc żoną i matką, właściwie nie mając nikogo bliskiego, była tylko piastunką i niewolnicą, a jednak ważną i drogą osobą. Życie tej kobiety uczy, że istnienie człowieka nie jest daremne czy nie potrzebne, gdy nie ma się własnej rodziny.  Bo nawet wtedy można być taką osoba, po której będą płakać inni. Jakub był wielki, ale ile z tej chwały, którą odbierał, powinno się przypisać tej kobiecie, która wychowywała jego i Rachelę? Żyła długo, pochowano ją pod pewnym terebintem, który nazwano Allon-BachutDąb Płaczu. Należy więc tak żyć, aby po śmierci takiego człowieka ludzie płakali, czerpiąc siłę do nawrócenia i jeszcze większego oddania się Panu. Jednym z największych darów dla człowieka na ziemi jest drugi człowiek, zwłaszcza szlachetna kobieta, tak jak Debora, która stała się radością dla innych. Jej imię oznacza dosłownie: pszczoła. Sens tego słowa oddaje jej naturę – była pracowitą, pożyteczną pszczołą dla bliskich. Takie niewiasty – to jeden z największych skarbów Kościoła i narodu, którego nie da się niczym innym zastąpić.

Grób pod Sychem

Na początku 35 rozdziału Księgi Rodzaju, mówi się o dwóch dębach. Jeden rósł niedaleko Sychem, a drugi w pobliżu Betel. Pod obydwoma wykopano groby i w pamięci narodu izraelskiego zajmują poczesne miejsce. Pod dębem koło Sychem odbył się szczególny pogrzeb, gdyż w nim pochowano bożki, drogie klejnoty i modne szaty. Uczestników pogrzebu było wielu, ale nie płakali, wręcz przeciwnie, cieszyli się, że mogli te rzeczy w nim złożyć. Ten pogrzeb, po części wiązał się z wcześniejszym gniewem Jakuba, który wypominał Labanowi podejrzewanie go o nieuczciwość (zob. Rdz 31). Nie było to najpiękniejsze zachowanie się zięcia wobec teścia. Jakub się mylił, ponieważ okłamała go jego żona Rachela. To ona zabrała swemu ojcu posążki bóstw opiekuńczych, o których kradzież oskarżył on Jakuba.[1]  Teraz już wie, że w jego domu ukrywają się cudzy bogowie. I dzieci przyniosły nie tylko bożki, ale jeszcze klejnoty i modne ubrania. Dzieci są ochotne dać więcej, niż się od nich żąda. Dają wszystko, co było im dotąd tak miłe, aby spełnić prośbę ojca.

Ma on więc autorytet, który niedawno stracił w trudnej rozmowie z synami w spawie upokorzenia ich siostry Diny. (zob. Rdz 34, 30-31). Przedtem karcił swoich synów, ale ci nie przyjmowali jego słów, a teraz go słuchają. Jak się to stało? Odbudował go duchem prawdziwej pokuty, widząc w zachowaniu swoich synów także swoją winę. Rodzice powinni posiadać autorytet w oczach swoich dzieci, a jeśli go stracą, to tylko przez nawrócenie znowu mogą go odzyskać. Jakub doświadczył znaczącej zmiany w swoim myśleniu. Wydaje się, że stało się to pod wpływem i z pomocą tej starej Debory. Mężowie i ojcowie zajęci różnymi obowiązkami,  nie zawsze mają otwarte oczy i uszy na to, co dzieje się w ich domu. Różne sprawy uchodzą uwadze, a nie powinno się to zdarzać. Jest możliwe, że właśnie ona zwróciła uwagę Jakuba na te nieporządki i zachęciła go do tego przedziwnego pogrzebu.

Grób pod Betel

Drugi zaś grób, koło Betel, był miejscem zadumy i refleksji, wspomnień i modlitwy. Wędrując do ziemi ojców nadszedł też czas odejścia Debory. W rodzinie jest znowu pogrzeb, też pod dębem, ale tym razem w smutku i żalu. Jeśli na to wydarzenie patrzyli jacyś obcy ludzie, z pewnością mówili, że chowają tu jakąś dobrą osobę, i dlatego płaczą. Była ona duchową przyjaciółką matki Rebeki, ponieważ mogła na niej zawsze polegać. Przez ostatnie lata spełniała w jej domu ważne zadanie – wychowywała jej chłopców. Towarzyszyć im, ale jak? Jest to trudne wezwanie, wiele kobiet nie potrafi tego dobrze wykonać. A powinny, gdyż to jest ich powołanie. Każda matka jako wprawny teolog dzieli się ze swoimi dziećmi światłem życia. Mając zdrowy instynkt, który jej podpowiada, co jest dobre a co złe, nie raz pod tym względem przewyższa wielu mężczyzn.

Jezus upominał lamentujące niewiasty jerozolimskie, ponieważ nie płakały nad sobą i swoimi dziećmi. Jakub i jego rodzina nie byli także z natury łatwi w wychowywaniu, dlatego Debora musiała być bardzo mądrą i dobrą wychowawczynią. Gdzie bowiem tacy synowie wyrastają, tam muszą być i piękne niewiasty, które w tym ogródku wiele pełły i sadziły. Zapewne nie popełni się błędu, twierdząc: przedwcześnie zmarła matka. Wszyscy dobrzy rodzice, także i po swojej śmierci, mają dobroczynny wpływ na swoje dzieci, które niekiedy dopiero nad ich grobem uświadamiają sobie, kogo miały i zarazem straciły.[2] Duch Święty przez życie Debory chce też umacniać zwłaszcza te kobiety, które zostały samotne. Jest ona wielka i piękna, gdyż znalazła wyjście z tej ludzkiej biedy. Jej życie nie było lekkie, jednak ona nie stała się zgnuśniałą i pustą kobietą. Przeciwnie, swoją codzienność napełniła bogatą treścią. Kto ma Pana, ten ma wszystko, taki człowiek nie może zagubić sensu swego życia. To chciała powiedzieć jeszcze i zza swojego grobu Debora.

Debora wzorem

Swoim przykładem życia mówi też do ludzi młodych, którzy mają ogromne możliwości rozwoju. Młodość to czas uczenia się miłości. Kto chce, aby jego grób stał się „Dębem Płaczu”, musi już w młodości prosić Ducha Świętego, aby go kształtował i prowadził. Pewne niemieckie przysłowie mówi, że kto stał się cierniem, ten ostrym był już w młodości. Na młodą osobę można wpływać, pozyskać ją do wielkich rzeczy. Od starszych osób już wiele oczekiwać się nie da. Pewien kaznodzieja amerykański mówił, że młoda generacja jest bardzo krytyczna wobec molocha techniki, wiedzy i dolara, i dlatego daje nadzieję. Teolog Maurice Zundel napisał w żywocie Jezusa Chrystusa: Czym właściwie jestem, to jest wynik dziejów mojego życia. Jeszcze nigdy nie przyszła na ziemię doskonała Debora. Wszyscy ludzie, którzy stali się błogosławieństwem, przechodzili przez piec oczyszczeń. Pszczoły są małymi owadami, ale bardzo pracowitymi. Takimi ma być również każdy człowiek. Nie uzdolnienia, ale wysiłek i sumienność są najwyższymi wartościami życia. Pszczoły jednak są bardzo „rozumne”, kiedy z trujących kwiatów wybierają tylko pożyteczny miód. Taką pszczołą była również Debora.

Wiadomo, że człowiek jest stworzeniem skłonnym do sprzeciwu, a zwłaszcza w młodości. Nie ma jednak innej drogi, jak tylko upokorzyć się pod mocną ręką Boga, aby mógł On z czasem wywyższyć kogoś tak, jak błogosławił starą Deborę. Człowiek jest tutaj na ziemi nie tylko dla siebie, ale głównie dla drugich. Takimi mają być wszyscy ludzie, aby pozostawić po sobie pomnik – „Dąb Płaczu”.

[1] Ojciec rodziny wspomina własny dom, w którym nie można było mieć cudzych bogów, gdyż jego matka była detektywem i wszystko dostrzegła. Również, podobna sytuacja zdarzyła się w jego własnej rodzinie, gdy przez przypadek znalazł on tabakierkę w kieszeni syna. Przerażony powiedział: cudzy bogowie mieszkają w naszym domu, a ja o tym nie wiedziałem. To nie była tylko wina tego chłopca, ale też i rodziców. I wtedy odbył się w ich domu także taki pogrzeb, który stał się dla wszystkich „pamiętnym dębem”. Pochowali cudzych bogów – tabakierkę, która już nigdy do nich nie wróciła.

[2] W rodzinie pewnego kapłana siostrzeńca wychowywała jego matka. Ten wnuk przysparzał jej wiele kłopotów. Nieraz przed synem na niego narzekała. A kiedy nieoczekiwanie umarła, na jej pogrzebie wszyscy płakali. Wtedy stryjek siostrzeńcowi: Wszyscy wiele straciliśmy, ale ty najbardziej. Po wielu latach siostrzeniec opowiadał: Kilka razy miałem pokusę, by żyć inaczej, według ducha świata, ale moja babka i tam w grobie czuwała nade mną. W tej jego wypowiedzi można było poczuć powiew ducha spod Dębu Płaczu.

 

Copyright 2015 - Bonifratrzy - Zakon Szpitalny św. Jana Bożego

realizacja: velummarketing.pl
do góry