Klasztor w Warszawie p.w. św. Ryszarda Pampuri

Thermutis: CÓRKA FARAONA

Naród izraelski przeżywał jeden z najcięższych okresów swojej historii. Jego synowie dekretem królewskim byli skazani na śmierć jeszcze przed narodzeniem. W ludzkich dziejach jest to coś niebywałego. Pewna rodzina z pokolenia kapłańskiego, odważyła się stawić opór i uczyniła nadzwyczajne kroki dla ocalenia swojego pięknego dziecka. Był to zdecydowany czyn wiary. W Liście do Hebrajczyków (Hbr 11, 23) jest napisane, że (…) nie przerazili się nakazem króla (…), a Pan nie zawiódł ich oczekiwania. Koszyk z dzieckiem umieścili nad rzeką w takim miejscu, gdzie kąpały się dziewczęta z pierwszych rodzin Egiptu. Była tam także córka faraona. W tym ciepłym kraju, nie było to nic szczególnego, należało to do zwykłej troski o zdrowie. I chociaż, według Biblii, nie jest ono w życiu najwyższą wartością, jednak człowiek ma się o nie troszczyć. W owym czasie kąpieliska nie były wspólne dla mężczyzn i kobiet, ale oddzielne. Nie chodzono więc kąpać się po to, aby swoim nagim ciałem drażnić zmysły płci przeciwnej, ale tylko w trosce o zdrowie i przyjemną zabawę.

Nad brzegiem Nilu

Nagle zauważono jakiś kosz w trzcinie. Natychmiast córka faraona, która według tradycji, nazywała się Thermutis, posłała jedną ze swoich towarzyszek, aby go przyniosła. Otwierając go w napięciu, zobaczyły w nim małego płaczącego chłopca. Niewątpliwie była ona dobrą kobietą, bowiem, kiedy ujrzała niemowlę, ogarnął ją żal. Takie współczucie jest najbardziej podstawową cechą kobiecości każdej prawdziwej niewiasty. Widząc hebrajskie niemowlę mogłaby być wobec niego obojętna. Prawo jest prawem, musi je zachowywać także i ona. Różnice rasowe zawsze wytwarzały napięcia we współżyciu narodów. Jej patriotycznym obowiązkiem było zabić tego chłopca. Ale ona nad nim się lituje. Taką postawę można byłoby uznać za sprzeciw wobec ojca i polityki państwa. U niej jednak zwyciężyła naturalna wrażliwość szlachetnej kobiety. Był on nadzwyczaj piękny. Dlaczego więc ona nie mogłaby go wychowywać jako swojego syna? Postanowiła więc go uratować. Nie mogła nawet przeczuwać, że za tym wszystkim stoją gorące modlitwy rodziny i ręka najwyższego Boga. Stała się więc, nie wiedząc o tym, narzędziem zbawienia w ręku Tego, który kieruje wszystkimi narodami.

Wydobyty z wody

Chłopiec głośno płakał. Potrzebna była mu zatem opieka matki, którą ona być nie mogła. Daremnie go uciszała. Już w jego płaczu, być może, przejawiał się mocno jego choleryczny temperament. Thermutis z kłopotu wybawia jakieś żydowskie dziewczę, które ofiaruje jej pomoc: «Czy mam pójść zawołać ci karmicielkę spośród kobiet Hebrajczyków, która by wykarmiła ci to dziecko?» (Wj 2, 8). Przyjęła tę propozycję natychmiast. Jak wielka musiała być radość Jokebet, która słuchała tych miłych słów: Weź to dziecko i wykarm je dla mnie, a ja dam ci za to zapłatę (Wj 2, 9). Chłopczyk nie jest już jej, ale ona potrafi dobrze to ukryć. Będzie je karmić nie tylko swoim mlekiem, ale również swoją wiarą i duchem.

Córka faraona uczyniła, co mogła. Nie mogła karmić i prać pieluch, ale miała pieniądze i z chęcią je dawała. Chłopiec miał życie zabezpieczone po królewsku. Nowa matka dała mu także imię. Nazwała go Mojżesz, co oznacza: Wydobyłam go z wody. W ten sposób chciała go jakby mocniej związać z sobą. Bowiem miało mu ono przypominać stale, że swoje życie może zawdzięczać tylko jej. Nie należy wątpić w to, że ten chłopiec, a potem syn, kochał ją z tego powodu. Cenił ją sobie jako tę, która ocaliła mu życie. Kiedy stał się mężczyzną, pamiętał całe wydarzenie z wczesnego dzieciństwa, które też dobrze przemyślał. Było dla niego jasne, że córka faraona wyciągnęła go z wody, ale dlaczego znalazł się w niej? Thermutis zapewne nie przeczuwała, że tym imieniem przywiązuje go nie tylko do siebie, ale i do tego uciskanego narodu, którego był dzieckiem. Ta świadomość głęboko wpisała się w jego duszę i żadna chwała oraz korzyści Egiptu nie mogły niczego zmienić w jego przekonaniach. Dla jego hebrajskich uszu to imię – Mosze, nabierało innej treści. Nie wyciągnięty, ale wyciągający. Bardzo dobre imię, które tak jasno wyrażało jego życiowe powołanie. Jeszcze przed swoim narodzeniem był skazany na śmierć, ale w sposób cudowny przez wiarę swoich rodziców został uratowany. To imię oznaczało jego życiowy program. Miał stać się „wyciągającym”, ocalającym topiący się jego naród.

Pałac faraona

Chłopiec podrósł i Jokebet musiała go odprowadzić na dwór królewski. Widziała w tym Boże działanie. Sam Pan Bóg postarał się o to, aby ten chłopiec dostał się w dobre ręce. Thermutis była naprawdę szlachetną niewiastą, która uczyniła wszystko, aby jej syn stał się wielkim. Chłopiec był nadzwyczaj zdolny, szybko zdobywał wiedzę z różnych dziedzin nauki. W życiu bowiem czekały na niego ciężkie zadania, by zorganizować naród i powołać do życia jego instytucje. Córka faraona nie była jednak jego matką. Z doświadczenia wiadomo, że nie jest łatwo wychowywać własne dzieci, a tym bardziej obce. Kochała swojego syna i była z niego dumna. Oczywiście, jeśli chodzi o religię, nie była zdolna podążać za nim. Mojżesz coraz bardziej stawał się dla niej zagadką. Z upływem czasu tym bardziej rozmijali się w poglądach co do grzechu, wiary, Boga i narodu. Dzieliła ich jakaś tajemnicza i głęboka przepaść. Oboje z tego powodu cierpieli, ale nie mogli jej przekroczyć. Aż nadeszła krytyczna chwila, kiedy syn otwarcie odmówił nazywać się synem córki faraona.

Cierpienie z narodem

I wybrał cierpienie ze swoim narodem, a nie korzyści związane ze swoim stanowiskiem. Należeli do dwóch odrębnych światów. Walczyły w nim dwie matki, i zwyciężyła ta druga, która dała mu niewiele, ale za to najcenniejsze wartości – miłość do Boga i narodu. Niemniej, Thermutis nie żyła na darmo. Bóg także i ją włączył do swojego dzieła, w którym otrzymała swoje miejsce. Posłużył się nią, aby Mojżesz miał wiedzę tego świata. Bez wątpienia córka faraona miała najszlachetniejsze intencje w odniesieniu do swojego syna. Ale one nie spełniły się zgodnie z jej wolą, gdyż Boże plany były inne. Jej syn stał się twórcą religii zbawienia, ogłaszał i wyjaśniał Dekalog oraz wiele innych praw. Aby mógł wypełnić to zadanie, musiały go wspierać dwie matki. Za pomocą jednej i drugiej, Mojżesz, dojrzał do wielkości zadania, które stawiał przed nim Bóg i z Jego mocą mógł je wiernie wypełnić.

Copyright 2015 - Bonifratrzy - Zakon Szpitalny św. Jana Bożego

realizacja: velummarketing.pl
do góry