Sefora: ŻONA MOJŻESZA
(Wj 2, 15-22; 4, 18-26; 18, 1-11)
Mojżesz, odwiedzając ciężko pracujących rodaków, nie opanował gniewu w sytuacji, gdy zobaczył Egipcjanina bijącego jakiegoś Hebrajczyka: Rozejrzał się więc na wszystkie strony, a widząc, że nie ma nikogo, zabił Egipcjanina i ukrył go w piasku. Wyszedł znowu nazajutrz, a oto dwaj Hebrajczycy kłócili się ze sobą. I rzekł do winowajcy: «Czemu bijesz swego rodaka?» A ten mu odpowiedział: «Któż cię ustanowił naszym przełożonym i rozjemcą? Czy chcesz mnie zabić, jak zabiłeś Egipcjanina?» Przeląkł się Mojżesz i pomyślał: «Z całą pewnością sprawa wyszła na jaw». Także faraon usłyszał o tym i usiłował zabić Mojżesza. Uciekł więc Mojżesz przed faraonem i udał się do kraju Madian; i zatrzymał się tam przy studni (Wj 2, 12-15). Usiadł przy niej jako zagubiony i samotny wygnaniec. Obdarzony bogatą wyobraźnią i wspaniałymi zdolnościami pisarskimi – być może bycie w takim miejscu – kojarzyło mu się ze spotkaniem Eliezera z Rebeką czy Jakuba z Rachelą. Niezbyt zainteresowany w tamtym czasie kobietami, jako mąż wielkiego formatu, myślał o sprawach swojego narodu i ojczyzny. Niezrozumiany przez własnych braci, czuł się boleśnie odrzucony. Dotąd miał dwie matki, teraz nie ma nikogo. Ogarnęła go tęsknota za domem, za swoimi i jest prawdopodobne, że w takim nastroju wzdychał serdecznie, a z oczu płynęły mu gorące łzy, wołające o jakieś rozwiązanie.
Siedem córek Jetry
W tym czasie przyszło do studni siedem córek kapłana Madianitów: (…) naczerpały wody i napełniły koryta, aby napoić owce swego ojca. Ale nadeszli pasterze i odpędzili je. Mojżesz wtedy powstał, wziął je w obronę i napoił ich owce (Wj 2, 16-17). Widział, że również na tej ziemi współżycie z ludźmi jest sprawą skomplikowaną i nie może przebiegać bez cierpienia i krzywd. Wszędzie można spotkać złych i egoistycznych ludzi. Jak kiedyś Rebeka przyszła do studni napoić swoje stado, tak i teraz te siostry przybyły także w tym celu. Bezbronne, musiały jednak ustąpić przed przemocą pasterzy. Nie tylko Mojżesz był prześladowanym człowiekiem, również i one tego doświadczały. Nieprawość, która je spotkała, napełniła go gniewem. Nie bał się więc wkroczyć w trudną sytuację i pomóc pokrzywdzonym. Przecież wspieranie uciśnionych stało się jego życiowym credo. Potem (…) gdy wróciły do Reuela, ojca swego, zapytał je: «Dlaczego wracacie dziś tak wcześnie?» Odpowiedziały: «Egipcjanin obronił nas przed pasterzami i naczerpał też wody dla nas, i napoił nasze owce». Rzekł wówczas do córek: «A gdzie on jest, czemu pozostawiłyście tego człowieka? Zawołajcie go, aby pożywił się chlebem». Mojżesz zgodził się zamieszkać u tego człowieka (…) (Wj 2, 2 18-21). I w ten sposób znalazł się w kręgu bardzo dobrej i szlachetnej rodziny Jetry, która należała do głównych rodzin kraju.
Sefora wybranką
Jego przyszły teść, nie był Izraelitą, ale pochodził także z rodu Abrahama, z linii drugiej jego żony Ketury i miał zrozumienie dla sfery ducha. Mojżesz chętnie poznawał teologię kapłana Madianitów i był zdolnym uczniem. Reuel, szybko dostrzegł, jakie wielkie wartości kryją się w tym wygnańcu i dlatego prosił go, aby u nich pozostał. Mojżesz zgodził się na tę propozycję. Ta decyzja była też, po części dla niego, bardzo niebezpieczna, gdyż Jetro miał w domu na wydaniu siedem dorosłych córek. Wiadomo, co może oznaczać dla młodego mężczyzny przebywanie w takiej rodzinie. Nasuwa się zaraz pytanie: Którą z nich miałby wziąć za żonę? Można byłoby – tak kapłana, jak i Mojżesza – podejrzewać, że takie myśli towarzyszyły ich rozmowom. Raczej nie chodziło im o przedmiotowe podejście do kandydatki na jego żonę, ale o odnalezienie tej duszy, która byłaby mu najbliższa. Tak więc ojciec (…) dał mu Seforę, córkę swą, za żonę (Wj 2, 21). Jetro dobrze wybrał, a Mojżesz podjął słuszną decyzję.
Nie słyszy się tutaj o jakichś miłosnych uczuciach. Biblijny autor tylko oznajmia, że o tym decydował ojciec. Jakby to była sprawa jego i narzeczonego. Trudno przyjąć, by Mojżesz dał sobie narzucić żonę. Nie był on kartą przetargową – posiadał silną wolę i własne poglądy na życie, wiedział, czego chce. Także i Sefora była niezwykłą osobowością. Wzajemnie doskonale uzupełniali się. W jego domu panowała nie litera, ale prawdziwe światło życia. Ojciec był bardzo rozumnym człowiekiem, co dla rodziny było wielkim szczęściem. Miał absolutny autorytet, a Sefora była najbardziej przygotowana do zamążpójścia. Jetro wiedział, że kobieta, która może być dobra dla jednego, nie musi odpowiadać drugiemu. Sądzi się, że nie tylko ona, ale każda z jej sióstr byłaby ochotna podzielić swoje szczęście z tym szlachetnym i pięknym mężczyzną, ale wyboru dokonał ojciec według swojego sumienia.
Należy też w tym momencie podziwiać jego dzieci. W takich przypadkach mogłaby powstać zazdrość albo zawiść między siostrami: dlaczego ojciec chce szczęścia tylko Sefory? Między rodzeństwem powstają nie raz takie problemy i nie należą do rzadkości. W tej rodzinie jednak takich komplikacji nie ma. Ona także jest wielka, przyjmuje bowiem decyzję ojca bez narzekania czy wyniosłości, gdyż mu bezgranicznie ufa. W tych wydarzeniach trzeba więc widzieć Bożych ludzi, nad którymi rozpościera się niewidzialna Boża ręka. Żona jest dla każdego męża osobą ważną, a zwłaszcza dla takiego, jakim był Mojżesz, który miał przed sobą tak istotne posłannictwo. Małżeństwo jest zaprzęgnięciem się do jednego wozu, który nie dotarłby do celu, gdyby nie był ciągnięty zgodnie. Również i Sefora miała wielkie szczęście, jakie nie jest dane wszystkim kobietom. Mojżesz pod względem charakteru był bardzo twardym granitem i biada każdej niewieście, której mąż o takim temperamencie nie doświadcza Bożego zbawienia. Prawdopodobnie obydwoje byli ludźmi wielkiego formatu i czynu. W ich małżeństwie nie zawsze wszystko dobrze się układało. Były tam i napięcia, niekiedy nawet bolesne, a jednak kończyły się ostatecznie zgodną i pożądanym dobrem.
Gerszom i Eliezer
Gdy się pobrali, Sefora (…) urodziła mu syna, a on dał mu imię Gerszom, bo mówił: «Jestem cudzoziemcem w obcej ziemi» (Wj 2, 22). W imieniu syna zawarta była wiara jego ojca, pełna goryczy i beznadziejności. Żona i dzieci chciały go przywiązać do ziemi madianickiej, ale imię Gerszoma, miało mu stale przypominać, że jest tutaj obcym. Pomimo bycia zięciem kapłana Madianitów, Mojżesz, sam określa religię w swojej rodzinie, dlatego syna poddaje obrzezaniu, a Sefora temu się nie sprzeciwia. Ale z upływem czasu, w jego myśleniu, nastaje jakby pewna zmiana. Mojżesz pogodził się ze swoim losem i kiedy narodził mu się drugi syn, nazwał go Eliezer, co oznacza: «Bóg mojego ojca był dla mnie pomocą i wyratował mnie od miecza faraona» (Wj 18, 4). Tym razem żona wystąpiła przeciwko mężowi. Chciała mieć drugiego syna dla siebie. Dlatego nie był on poddany obrzezaniu. O tak ważnej sprawie zadecydowała różnica poglądów. To było i będzie bolesnym problemem wielu małżeństw. Z pozoru było to sprawiedliwe rozwiązanie – każdy małżonek miał to, co chciał – ale w istocie rzeczy, oznaczało zejście z Bożej drogi. Mojżesz, aby uniknąć sporów z żoną, ustąpił jej, wyrzekł się swojej wierności Panu. O tym jednak nie zapomniał Bóg.
Góra Horeb
Pewnego razu, gdy pasł owce swego teścia na górze Horeb, Pan przemówił do niego: «Dosyć napatrzyłem się na udrękę ludu mego w Egipcie i nasłuchałem się narzekań jego na ciemięzców, znam więc jego uciemiężenie. Zstąpiłem, aby go wyrwać z rąk Egiptu i wyprowadzić z tej ziemi do ziemi żyznej i przestronnej, do ziemi, która opływa w mleko i miód, na miejsce Kananejczyka, Chittyty, Amoryty, Peryzzyty, Chiwwity i Jebusyty. Teraz oto doszło do Mnie wołanie Izraelitów, bo też naocznie przekonałem się o cierpieniach, jakie im zadają Egipcjanie: Idź przeto teraz, oto posyłam cię do faraona, i wyprowadź mój lud, Izraelitów, z Egiptu» (Wj 3, 7-10). Mojżesz po długiej rozmowie z Bogiem, pełnej wewnętrznej walki i lęku (zob. Wj 3, 11-22), zgodził się wyruszyć do Egiptu. Wrócił do domu i powiedział do Jerty: «Pozwól mi pójść z powrotem do braci moich, którzy są w Egipcie, abym zobaczył, czy są jeszcze przy życiu». Jetro powiedział do Mojżesza: «Idź w pokoju» (Wj 4, 18). Bóg zapewnił Mojżesza, że nie żyją już ci, którzy chcieli go zabić. Dlatego, po czterdziestu latach życia w kraju Madian, wziął ze sobą (…) swą żonę i synów, wsadził ich na osła i powrócił do ziemi egipskiej. Wziął też Mojżesz ze sobą laskę Boga (Wj 4, 20).
Pokuta Sefory
Wtedy, podczas podróży, (…) w miejscu noclegu wyszedł Pan naprzeciw Mojżesza i chciał go zabić. A Sefora wzięła ostry kamień i odcięła napletek swego syna i dotknęła nim nóg Mojżesza, mówiąc: «Oblubieńcem krwi jesteś ty dla mnie». I odstąpił od niego [Pan]. Wtedy rzekła: «Oblubieńcem krwi jesteś przez obrzezanie» (Wj 4, 24-26). W tej beznadziejnej sytuacji ukazała się wielkość Sefory. Zrozumiała Bożą mowę i weszła na drogę pokuty. Zmieniła swoje myślenie. Wyrzekła się swoich przekonań i sama obrzezała swojego syna Eliezera, aby ocalić życie ojca i męża. Naprawiła to, co wcześniej zaniedbali. Krwią swojego syna ocala ojca. Sefora jest wielka, bowiem, przyznaje się do winy i rzucając odciętą część ciała do nóg męża mówi: Oblubieńcem krwi jesteś przez obrzezanie. Uparta i zarazem kochająca żona swego męża, nawraca się. Zjednoczyła się ze swoim mężem jeszcze ściślej. To wyrażenie: jesteś oblubieńcem krwi, oznacza, że ich małżeństwo się odnowiło, otrzymało nową treść – żar pierwszej miłości. Sefora ukazuje drogę, jaką należy przechodzić, aby poprzez wzajemne problemy i poważne kryzysy dalej budować wzajemną bliskość. Te dwa mocne charaktery nieraz boleśnie uderzały w siebie. Ale także coraz bardziej pomagały sobie w pokonywaniu własnego egoizmu. Małżonkowie wzajemnie się wychowują i są odpowiedzialni za swój rozwój. Jest jasne, że Sefora nie mogła we wszystkim natychmiast naśladować swojego męża, ale sam Bóg postawił ją na tym bardzo ważnym miejscu i mogła uczestniczyć w Bożym dziele. Nie żyła na darmo, nie stała się przeszkodą, ale była narzędziem w rękach Boga. Pan mógł przez nich tworzyć wielkie dzieło ocalenia swojego narodu. Mojżesz, dojrzewał w cnotach jako wódz narodu dzięki łasce Pana, ale też z niemałym udziałem jego żony.
Mojżesz chciał mieć swoich najbliższych przy sobie, ale w Księdze Wyjścia (rozdział 18) czyta się, że Sefora nie została z dziećmi w Egipcie. Mojżesz wysłał ich z powrotem do ojca. Zadania, które miał spełnić w Egipcie, były ponad jej siły. Wymagały całego jego zaangażowania i czasu. Toteż uważał, że będzie lepiej tak postąpić. Było to zapewne jedyne rozumne rozwiązanie w trosce o dobro rodziny. Potem, gdy wyprowadził naród z niewoli, znowu widzi się ich razem. Seforze przypadło w udziale bardzo ciężkie zadanie, które pełniła wiernie i ofiarnie. Pomimo uporu i własnych przekonań, uczyła się być otwartą na Boga. Najbardziej jednak trzeba w niej podziwiać to, że była kobietą, która miała poznanie grzechu, a to jest wielka rzecz. Nie grała w życiu komedii, swoje obowiązki wypełniała dobrze. Dlatego kiedykolwiek patrzy się na Mojżesza, nie można zapomnieć o jego żonie.