Sara: PRAMATKA LUDU BOŻEGO
W starożytności boginie często były przedstawiane jako piękne i śmiejące się kobiety – symbol bycia ponad rzeczami i wolności od zła. Swoje istnienie zawdzięczają innej rzeczywistości. Zazwyczaj wszystkie kobiety chętnie się śmieją. Odnajdują się w tym archetypie – w śmiechu kobieta spotyka się z pięknem i boginią w sobie, zachowując dystans do tego, co ją otacza. Przykładem takiej postaci jest Sara – piękna żona Abrahama.
Piękno Sary
Takie małżeństwa między bliskimi krewnymi – jak Abrahama i Sary – były w późniejszym czasie w narodzie izraelskim zakazane, ale w okresie patriarchów istniały. Nie wiadomo jak wielka była miłość między nimi, niemniej jej wdzięk prawdopodobnie oczarował także jego serce. Istnieje też piękno zewnętrzne, ale i wewnętrzne. Oba mogą się wzajemnie przenikać i dopełniać, ale nie zawsze tak bywa. Zewnętrzne piękno może stać się grobem tego wewnętrznego i zdeformować charakter osoby. Bezspornie – jest ono problematycznym majątkiem, a człowiek potrzebuje dużo sił duchowych, aby mógł się nim cieszyć w ciągu całego życia.
Gdy Sara miała sześćdziesiąt pięć lat – pomimo tak już zaawansowanego wieku – swoim urokiem zwracała na siebie uwagę wielu mężczyzn. W rodzinie Abrahama piękno – Słowo Boże uważa je za dar z nieba – było rodzinnym międzypokoleniowym majątkiem: Sara, Rebeka, Rachela. Ale jego urok może również kryć w sobie wielkie niebezpieczeństwo. Kiedy panował ciężki głód w Kanaanie, mąż Sary – nie pytając się o to Pana – postanowił udać się do Egiptu, mówiąc do niej: «Wiem, że jesteś urodziwą kobietą; skoro ujrzą cię Egipcjanie, powiedzą: to jego żona; i zabiją mnie, a ciebie zostawią przy życiu. Mów więc, że jesteś moją siostrą, aby mi się dobrze wiodło ze względu na ciebie i abym dzięki tobie utrzymał się przy życiu» (Rdz 12, 11-13). Abraham czuł się zagrożony przy tak czarującej kobiecie, ponieważ wzbudzała ona zazdrość mężczyzn. A z drugiej strony patrząc, lubił się nią chwalić. Uzgodnili więc, że pomogą sobie półprawdą, która w rzeczywistości była kłamstwem. Uciekanie się do niego było zazwyczaj bronią słabych ludzi. Niestety, Egipcjanie zauważyli wdzięk Sary i donieśli o tym faraonowi. Dlatego, będąc w jego pałacu, używa jej do swoich celów. Ze względu na nią, król dobrze traktował Abrahama (zob. Rdz 12, 16). Dał mu kozy i woły, parobków i służące. Ale potem jego dwór został dotknięty nieszczęściem. Zauważył on, że ma to związek z Sarą. Kiedy dowiedział się, że jest ona żoną Abrahama, miał mu to za złe: Dlaczego mówiłeś: To moja siostra, tak że wziąłem ją sobie za żonę? A teraz – oto twoja żona; zabierz ją i idź! (Rdz 12, 19). Kazał więc swoim dworzanom odprowadzić ich do granic swego państwa. Kiedy mężczyzna nie zna swojej wartości, to czuje się gorszy przy swojej kobiecie, wtedy ją poniża, nie kocha, traktuje ją jak swoją własność. Zdarza się też i tak, że kobieta, znając słabości męża może je wykorzystać przeciwko niemu. Przy takim podejściu do siebie nawzajem ich związek i miłość są wystawione na wielką próbę.[1]
Śmiech Sary
Sara była też wybitną osobowością. Swoją silną wolą, mocnym charakterem, stwarzała nieraz swojemu mężowi poważne problemy, ale także szanowała i ceniła swego małżonka. Apostoł Piotr wyjaśnia, że (…) Sara była posłuszna Abrahamowi nazywając go panem (1 P 3, 6). W taki sposób stała się przykładem dla wszystkich szlachetnych niewiast. Ale również sama nie była kimś bez znaczenia. Już jej imię – księżna – kryło w sobie jakąś wyjątkowość. Była myślącą kobietą, która wiedziała, czego chce. Zaznacza się mocno w dziejach swojego domu i ma niezwykły wpływ także na swojego męża. On jest nie tylko jej panem, ale i małżonkiem, który słucha jej. Niekiedy było to dobre i potrzebne, ale nie zawsze, ponieważ Sara miała skomplikowaną naturę. W ich małżeństwie zdarzały się momenty dramatyczne, połączone z poważnymi wstrząsami. Były też i takie, kiedy Abraham uważał za jedyne roztropne wyjście z nich – to nie mieszać się do jej spraw.
Sara jest bezpłodna. Pewnego dnia odwiedza ich sam Bóg. Wysyła do nich trzech aniołów w postaci mężczyzn, którym Abraham oddaje pokłon do ziemi. Za względu na obowiązującą gościnność, prosi ją, gdy była w tym czasie w namiocie obok, o przygotowanie dla nich posiłku. Chociaż dotyczyły one przede wszystkim jej, Pan pytał Abrahama: «Gdzie jest twoja żona, Sara? (…) O tej porze za rok znów wrócę do ciebie, twoja zaś żona Sara będzie miała wtedy syna». Sara przysłuchiwała się u wejścia do namiotu, [które było tuż] za Abrahamem (Rdz 18, 9-10). Jakże miałaby tego nie czynić, skoro rozmowa dotyczyła jej przyszłego macierzyństwa. W duchu Uśmiechnęła się więc do siebie i pomyślała: «Teraz, gdy przekwitam, mam doznawać rozkoszy, i mój stary mąż?» (Rdz 18, 12). Bóg obarcza małżonka odpowiedzialnością za brak zaufania jego żony, bowiem usłyszał jej śmiech i zapytał go: «Dlaczego to Sara śmieje się i myśli: Czy naprawdę będę mogła rodzić, gdy już się zestarzałam? Czy jest coś, co byłoby niemożliwe dla Pana?» (Rdz 18, 13-14). Pan mówił te słowa tak, aby słyszała je także ona. I wtedy przejawiła się znowu jej słaba natura. Sara ucieka się do kłamstwa i zaprzecza: «Wcale się nie śmiałam» – bo ogarnęło ją przerażenie. Ale Pan powiedział: «Nie. Śmiałaś się!» (Rdz 18, 15). Można byłoby zapytać: dlaczego Pan nie postarał się o to, aby Abraham miał bardziej wierzącą żonę? To są zagadkowe i trudne pytania, które wielu ludzi zna także z włąsnego doświadczenia. Jedno jest pewne, że nie można sobie wyobrazić ziemskiego życia bez braków, one zawsze się znajdą, a najwyraźniej przejawią się w małżeństwie. Pomimo tego, Sara stopniowo dochodziła do celu. Musiała iść ciężką drogą przez długie lata. Chciała mieć dzieci za wszelką cenę. Osiągnęła to wbrew Bożym prawom, na które zgodził się również Abraham. Jednak Bóg trzymał ją mocną ręką, i nawet jej błędne kroki wykorzystał do tego, aby ją uczynić mniejszą, pokorniejszą i bardziej wierzącą.
Śmiech Sary można różnie interpretować. Wydaje się on być jednak śmiechem wyrażającym niewiarę w obietnicę. Nie może sobie tego wyobrazić, że w swojej starości będzie mogła doświadczyć szczęścia miłości. Ciekawe jest to, że tekst nie stawia tutaj na pierwszym miejscu kwestii biologicznego macierzyństwa, lecz mówi o szczęściu w miłości. Kiedy Sara myśli o nim, to się uśmiecha. W tej chwili poczuła to, co w niej tkwi, czego naprawdę pragnie. Ale jednocześnie pomyślała, że to jest zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. W śmiechu zawsze jest zawarte poczucie wyższości nad rzeczami. Stwarza on sposobność, dzięki której można wznieść się ponad rzeczy i nie dać im się ściągnąć w dół. Śmiech jest wyrazem radości, przyjemnych uczuć związanych z istnieniem. To, że śmiech Sary nie jest tylko śmiechem wyrażającym niewiarę, lecz bardziej darem od Boga, wyjaśnia ona przy narodzinach Izaaka: «Powód do śmiechu dał mi Bóg. Każdy, kto się o tym dowie, śmiać się będzie z mej przyczyny». I dodawała: «Któż by się ośmielił rzec Abrahamowi: Sara będzie karmiła piersią dzieci, a jednak urodziłam syna mimo podeszłego wieku mego męża» (Rdz 21, 6n). Jej śmiech był więc darem Boga, był śmiechem radości i nadziei. W narodzeniu jej syna życie zwyciężyło śmierć, nadzieja – zwątpienie, a radość – smutek. Sara traktuje swój śmiech jako wyraz wiary w to, że Bóg jest w stanie zmienić każdą sytuację – zakwitnie to, co dotąd było bezpłodne.[2]
Zwątpienie na drodze wiary
Sara miała w życiu wielkie szczęście. Stała się żoną mężczyzny, który był człowiekiem honoru, zdolnym i odpowiedzialnym, bał się Boga i stał się Jego przyjacielem, budował Mu ofiarne i modlitewne ołtarze. Czy także ona była takim szczęściem dla swego męża? Wydaje się, że nie była ona równie cenną partnerką dla Abrahama. Taki jest jednak los wielu wierzących małżeństw. Bądź mąż albo żona – nie są w stanie razem iść drogą Bożą. Także i Sara tego nie potrafiła. Ma się niekiedy wrażenie, że dla życia wiary swego małżonka była bardziej hamulcem niż bodźcem. Taka sytuacja stwarza niekiedy w życiu bardzo bolesne problemy. Być może dlatego Bóg nie mógł jej włączyć w dzieło ofiarowania Izaaka. Jej mąż musiał odbywać tę ciężką drogę sam. Jej brak zaufania Bogu wyraźnie ukazał się też i wtedy, gdy w swojej niecierpliwości podsunęła swemu mężowi bardzo wątpliwą drogę do uzyskania dziecka. Oczywiście, myślała na swój sposób realistycznie – Pan naprawdę zamknął jej łono, jej lata już minęły. Abraham posłuchał jej głosu i zrodził Izmaela, który jednak nie był znakiem jej wiary i zaufania do Boga.
Wierna
Sara jest nosicielką nie tylko licznych cieni, ale też i wielkiego światła. Jest wierną towarzyszką swojego męża. Nigdzie nie słyszy się ani słowa o tym, by nie zgadzała się z drogami swojego małżonka. Odejście z kraju rodzinnego nie było dla niej drobnostką, przecież miała wtedy już sześćdziesiąt pięć lat i była niepłodną kobietą. Zawsze szła z mężem, a jest to wielka rzecz, kiedy para małżeńska idzie razem. Nie dorastała do tej wielkości wiary, jaką miał mąż, ale zastanawiała się nad sobą i czyniła pokutę (zob. Rdz 18,15). Kłamała, zapierała się, śmiała się w swojej niewierze, jednak pozwoliła się zatrzymać i przemówić świętemu Bogu. I wtedy już nic nie powiedziała – skapitulowała. Ostatnie słowo należało do Pana, a to jest znakiem jej nawrócenia. Nie była od razu taką, jaką chciał ją mieć Bóg, ale była gliną, która dała się formować. Także ona znalazła się w galerii bohaterów wiary (zob. Hbr 11, 11). Dlatego otrzymała dar macierzyństwa i porodziła syna mimo podeszłego wieku, gdyż wierny był Ten, który jej to obiecał. Biedą człowieka nie jest jego niewiara czy zwątpienie, ale to, że w swoim zagubieniu nie szuka Pana.
Niewolnica Hagar
Była panią domu, miała pod sobą sługi. Wśród nich, w jej życiu szczególne miejsce zajęła Egipcjanka Hagar. Przez długie dziesięć lat, ta niewolnica, była nie tylko służebnicą, ale i przyjaciółką. Przysłowie mówi, że człowieka poznaje się we wspólnym przebywaniu. Te dwie kobiety mieszkały razem, lubiły się do tego stopnia, że służebnica była wtajemniczona w najbardziej intymne jej sprawy. Sara nie miała dzieci, a jej niewolnica z nadzwyczajnym współczuciem dzieliła jej boleść. Pewnego dnia była on gotowa wykonać na rzecz swojej pani niezwykłą przysługę. Była to sprawa bardzo delikatna i wymagająca prawdziwego zaufania. Chciała, aby Hagar dała syna Abrahamowi. Sara, taką decyzją zeszła z drogi wiary – stała się przyczyną wielu cierpień. Naruszony został spokój małżeński. Po narodzinach Izmaela, zaczęło narastać napięcie między kobietami, w którym Abraham nie widział innej drogi, jak dać swojej żonie wolną rękę. Hagar uciekła od swojej pani. Wspólne życie jest trudną sprawą, zwłaszcza dla kobiet. Także i Sara nie była wyjątkiem. W tym sporze nie była ona szlachetna, ani sprawiedliwa. Obrażała także swojego męża i obwiniała go, chociaż te utrapienia sama spowodowała.
Uwierzyła
Należy jednak być ostrożnym w osądach tak, by nie krzywdzić tej kobiety, gdyż nawet sam Pan nie karze jej. I jeszcze dziwniejsza rzecz: daje Saraj nowe imię. Mówi do Abrahama: «Żony twej nie będziesz nazywał imieniem Saraj, lecz imię jej będzie Sara. Błogosławiąc jej, dam ci i z niej syna, i będę jej nadal błogosławił także stanie się ona matką ludów i królowie będą jej potomkami» (Rdz 17, 15-17). Z tego faktu wynika, że ta zmiana imienia jest związana z zasadniczym przełomem w jej życiu. Uwierzyła Bogu, zmieniła się i stała się matką. Uśmiecha się radością wiary i przyciska do swego serca Izaaka. W domu przygotowuje się wielką rodzinną gościnę, która jednak kończy się tragicznie: Sara widząc, że syn Egipcjanki Hagar, którego ta urodziła Abrahamowi, naśmiewa się z Izaaka, rzekła do Abrahama: «Wypędź tę niewolnicę wraz z jej synem, bo syn tej niewolnicy nie będzie współdziedzicem z synem moim Izaakiem» (Rdz 21, 9-10). I znowu można byłoby powiedzieć, że Sara była winna. Tak myślał przecież Abraham. Jednakże Pan Bóg przyznał rację nie Egipcjance i mężowi, ale jej. Hagar prawdopodobnie musiała pomagać w przygotowaniu uroczystości i przy tej okazji może mówiła: mojemu Izmaelowi czegoś takiego nie wyprawiono. Być może, że przed swoim synem czyniła jakieś uszczypliwe uwagi wobec nowego dziedzica. Izmael miał wtedy około 14 lat i dobrze to zapamiętał, poniżając małego Izaaka. Sara to dostrzegła. Widziała to, czego nie widział Abraham – Izmael jest prześmiewcą!
Stanowcza
Z takim rozwiązaniem nie zgadza się Abraham i dlatego staje po stronie niewolnicy. Powstaje bardzo bolesna sytuacja. Jeszcze chyba nigdy nie doszło do tak poważnego kryzysu małżeńskiego w rodzinie Abrahama. Sara jednak bezkompromisowo trwa przy swoim. Muszą odejść! Abraham jest nieszczęśliwy, przecież i Izmael jest jego synem. Ale w tej biedzie ukaże on też swoją wielkość. Idzie pytać się swojego Boga, który odpowiada mu: «Niechaj ci się nie wydaje złe to, co Sara powiedziała o tym chłopcu i o twojej niewolnicy. Posłuchaj jej, gdyż tylko od Izaaka będzie nazwane twoje potomstwo. Syna zaś tej niewolnicy uczynię również wielkim narodem, bo jest on twoim potomkiem» (Rdz 21, 12-13). Sara jest wielka, gdyż kieruje się duchem prorockim. Ona swojego stanowiska nie wymyśliła sama, ale to Bóg przeznaczył ją, aby stała się nosicielką wiary. Pan potrzebował dziewięćdziesięciu pięciu lat na to, aby doprowadzić ją do tego poziomu. Boże wychowanie nie było daremne. Sara stała się chwałą Izraela (zob. Iz 51, 1-2). Umarła w Hebronie, kiedy miała sto dwadzieścia siedem lat. Była niewiastą, której odejście oznaczało poważną wyrwę w życiu tej rodziny, była żoną i matką, którą musiano opłakiwać.
Pole Makpela
Abraham postarał się dla niej o królewski pogrzeb. Jej grób stał się pierwszym nieruchomym majątkiem tej rodziny. Kiedy prosił on Chetytów o ziemię na cmentarz, powiedziano mu: «Uchodzisz wśród nas za człowieka szczególnie zaszczyconego przez Boga; pochowaj więc swą zmarłą w najprzedniejszym z naszych grobów» (Rdz 23,6). Taka była o nim opinia tego pogańskiego plemienia. Jest bezsporne, że w pierwszym rzędzie było to wynikiem jego szlachetności, ale jest też jasne, że Abraham takim nie stał się w oczach tego świata bez swojej żony. Wykupił więc tę ziemię za czterysta syklów srebra od Efrona, syna Sochara i pochował swoją żonę w pieczarze Makpela, w pobliżu Mamre. Sara była ważnym ogniwem w życiu wiary tej rodziny. Stała się wzorem tego, jak należy żyć. Doszła do tych wyżyn wiary w swojej starości – a to jest rzadkie zjawisko! Jej przypadek jest zachętą dla wszystkich ludzi, którzy wątpią w Boga, by się nie poddawali. Każdy człowiek może otrzymać nowe imię i stać się wiernym uczniem Pana.
[1] Podobna sytuacja zdarzyła się także w innym mieście. Piękna Sara była dla Abrahama wielkim wyzwaniem. Gdy przebywali w Gerarze mówił o niej: «Jest ona moją siostrą» (Rdz 20, 2). Dlatego król tej krainy – Abimelek, któremu spodobała się Sara – kazał ją przyprowadzić do siebie. Jeszcze tej samej nocy miał sen, w którym Bóg mu powiedział: «Umrzesz z powodu tej kobiety, którą zabrałeś, gdyż ona ma męża. (…) wiem, że uczyniłeś to w prostocie serca. Toteż sam ciebie powstrzymałem od wykroczenia przeciwko Mnie; dlatego nie dopuściłem, abyś się jej dotknął, bo jest on prorokiem i będzie się modlił za ciebie, abyś pozostał przy życiu. Jeżeli zaś nie zwrócisz, wiedz, że na pewno nie minie śmierć ciebie i wszystkich twoich bliskich. Teraz więc zwróć żonę temu człowiekowi» (Rdz 20, 3; 6-7). Abimelek posłuchał Boga i zapytał Abrahama dlaczego go okłamał. Dał mu taką odpowiedź: «Bo myślałem: na pewno nie mu tu u ludzi bojaźni Bożej i zabiją mnie z powodu mej żony. Zresztą jest ona rzeczywiście moją siostrą, jako córka mego ojca, lecz z innej matki; mimo to została moją żoną. Gdy więc Bóg kazał mi wyruszyć z domu mego ojca na wędrówkę, rzekłem do niej: Wyświadczysz mi przysługę, gdy tam, dokąd przyjdziemy, będziesz mówiła o mnie: On jest moim bratem» (Rdz 20, 11-13). Król w dowód zadośćuczynienia ofiarował mu owce, woły, niewolników i niewolnice, tysiąc sztuk srebra oraz pozwolił zamieszkać w swoim kraju. Abraham także modlił się do Boga, żeby uzdrowił On Abimeleka, jego żonę i niewolnice, bowiem z powodu Sary, Pan dotknął ich niepłodnością (zob. Rdz 20, 17-18).
[2] Kobiety rzeczywiście potrafią serdecznie się śmiać. Śmiech jest wyrazem ich wyższości nad tym, co dzieje się w ich życiu. Często tak tego doświadczaliśmy w rodzinie – wspomina o. A. Grün. Nasz ojciec miał sklep ze sprzętem elektrycznym, który po wojnie, został przeniesiony do naszego domu. Klienci często dzwonili podczas obiadu, bo uważali, że zawsze jesteśmy na miejscu. Mój ojciec często się denerwował, że zakłócają nam spokój. Dwie najmłodsze siostry wtedy ich przedrzeźniały, rozśmieszając tym całą rodzinę. Mój ojciec, chcąc nie chcąc, śmiał się z nami. Czasami mu to przeszkadzało, tak jakby nasz śmiech kłócił się z jego poczuciem moralności. Ale moje siostry nikogo nie oceniały, tylko śmiały się tak po prostu. A śmiejąc się z klienta, który nam przeszkadzał w jedzeniu, zmieniały atmosferę tego wydarzenia na przyjemną i lekką. To, co moje siostry robiły instynktownie w dzieciństwie, jest umiejętnością wielu kobiet. Kiedy opowiadają sobie różne historie ze swojego życia, często potrafią się serdecznie śmiać. W tym kobiecym śmiechu tkwi olbrzymia siła. Nie można mu się oprzeć. To jest szczególna cecha kobiety, że potrafi wznieść się ponad rzeczy i ludzi, którzy chcieliby wywrzeć na nią wpływ, potrafi czuć wewnętrzną wyższość i doświadczać w niej wolności. Śmiech uwalnia od skargi na troski dnia codziennego. To, co banalne, staje się okazją do śmiechu. W ten sposób przestaje działać przygnębiająco.
Kiedy kobiety podczas spotkania serdecznie się pośmieją, to wrócą umocnione do domu. Być może nie opracują strategii, jak inaczej mogą sobie radzić z problemami dnia codziennego. Ale doświadczą lekkości i dzięki niej będą inaczej podchodzić do swoich prac. Nie pozwolą się przytłoczyć temu, co je spotyka, lecz będą to przyjmowały z humorem. Kobiety nie tylko śmieją się głośno, lecz także cicho, jak Sara. Potrafią często stwarzać wokół siebie atmosferę lekkości, być przyjacielskie dla innych. Uśmiechają się do klienta, który wchodzi do sklepu. Mają uśmiech na twarzy, kiedy wchodzą do biura. Witają się z uśmiechem.
Podczas spotkań towarzyskich, po wykładach albo podczas konferencjach, można zauważyć, że kobiety inaczej się śmieją niż mężczyźni. Oni często opowiadają sobie dowcipy, z których potem razem się śmieją. Często są to żarty z kogoś. Na niektórych męskich spotkaniach jest w zwyczaju opowiadanie żartów o kobietach. Ten śmiech ma wtedy w sobie coś agresywnego, a nierzadko także coś sztucznego, naciąganego. Kobiety nie potrzebują takich żartów, żeby się śmiać. Śmieją się z tego, jakie jest życie. Widzą, jaka jest sytuacja, i się z niej śmieją. W ten sposób odbierają tej sytuacji to, co mogłoby je w niej przytłaczać. Stoją ponad nią. Dlatego śmiech ma w sobie zawsze coś łączącego: Śmiech może się rozwinąć w pełni jedynie we wspólnocie z innymi śmiejącymi się – twierdzi filozof H. Plessner. Kobiety chętnie śmieją się razem. Ich śmiech jest zaraźliwy i stwarza poczucie wspólnoty.
Oczywiście istnieją także inne formy śmiechu. Kobieta, która często czuje się bardzo mała i zrezygnowana, może przy stole odgrywać osobę ciągle z czegoś żartującą. Wokoło niej wszyscy wówczas głośno się śmieją. Ale ją to nie uwalnia, lecz jest sposobem na odwrócenie uwagi od jej problemów. W ten sposób broni się ona przed pokazaniem tego, jaka jest naprawdę. Używa śmiechu jako obrony, żeby nikt nie zbliżył się do niej za bardzo.
Matki – to kolejny przykład pięknej formy kobiecego śmiechu – uśmiechają się do swojego dziecka, kiedy je budzą rano. Uśmiechają się, gdy zrobiło sobie krzywdę i nie wie, czy ma płakać, czy nie. Najwyraźniej nauczyły się używać śmiechu i uśmiechu jako lekarstwa. Ale tak samo, jak się śmieją, kobiety mogą także płakać. One nie tłumią w sobie bólu, lecz łatwiej im go wyrazić niż mężczyznom. Śmiech jest dla wielu kobiet sposobem reakcji na doświadczenia życia codziennego. Nie pozwalają na to, by przeciwności z zewnątrz nimi kierowały. Poprzez śmiech stwarzają zdrowy dystans do nich. Nie traktują ich nazbyt poważnie. Nie denerwują się z ich powodu, tak jak niektórzy mężczyźni. Śmiejąc się, pokonują trudności życia codziennego i wnoszą do tego, co przeciętne i banalne, tchnienie pogody ducha i lekkości.
Na co dzień wszystkim zrobiłoby dobrze, gdyby kobiety intensywniej żyły siłą kobiety śmiejącej się. Z taką Sarą można zmienić trudne sytuacje w łatwiejsze. Poczucie humoru kobiet może wnieść coś nowego do utartych ścieżek dnia, co może działać uwalniająco na wszystkich. Od nich jednak w dużej mierze zależy, czy rozwiną ten dar w sobie, który może prowadzić do nowej jakości życia, czy też go zatrzymają. Jeśli w samym środku trudności będą potrafiły wydobyć z siebie lekkość, to wtedy wszyscy zyskają na zaufaniu i pokoju wewnętrznym.