Kazanie Jana z Avili, które nawróciło Jana Bożego
HHS – Na dzień świętych Fabiana i Sebastiana.
Descendens Iesus de monte (por. Łk 6).
Gdyby Pan nie zszedł na dół i zatrzymał się na równinie, scilicet ab altitudine suae maiestatis ad nostrem humanitatem carne sanandam, co stałoby się z nami? Pozostalibyśmy z naszymi słabościami. Gdyby Pan nie zrezygnował ze swego Majestatu i nie przywdział szaty człowieczeństwa naszego, by nas obmyć, ludzie pozostawaliby nadal w swej nędzy i sromocie. Gdyby wielki Aswerus nie zainteresował się Esterą, naród jej zginąłby w przeciągu jednego dnia. Gdyby Józef nie udał się do Egiptu, z głodu pomarliby jego bracia. Gdyby Pan nie ukazał się Mojżeszowi w krzaku gorejącym, Izraelici nadal pozostawaliby w niewoli faraona. Id est, si amore nostri flagrans non descendisset Christus ad labores nostros sumendos captivi mansissemus. Lecz Pan zszedł na dół. Dlatego łatwy mają przystęp do Niego: chromi, niewidomi, chorzy. Ale gdyby tak nie zszedł? Co by się stało? Z nie przyjścia naszego Pana wiele szkód by wynikało. Co jednak powiemy o tych, którzy wiedzą, że przyszedł, by przywracać zdrowie chromym, wzrok niewidomym, sprawność chromym, życie umarłym, sami będąc chromymi niewidomymi, chorymi czy umarłymi, nie przychodzą do Pana, nie chcą uleczenia? Jak określić tych ludzi? – A co sądzić o chorych, którzy widzą Chrystusa rozdzielającego tyle łask i dokonującego tyle cudów – będąc sami chorzy, nie chcą dotknąć Chrystusa – nie chcą uzdrowienia?
– Ojcze – powiemy – nie chcą uzdrowienia, wolą własną słabość.
Co byśmy powiedzieli o jeńcu w niewoli tureckiej, za którego wypłacono okup, który nie chciałby wyjść na wolność?
Ojcze – powiemy – zbyt ukochał więzienie, zbyt mocno przywiązał się do swego pana.
Tak! Taka właśnie jest prawda, a nie inna. Z tego również powodu, zdradziwszy Chrystusa, Wybawcę twojego, nie interesujesz się Nim, bo bardziej ukochałeś niewolę i grzech, chociaż wiesz, że Chrystus przyszedł, by zgładzić grzech. Zszedł z góry Swego Majestatu, by wejść na górę Kalwarię. Kochasz bardziej grzech niż Chrystusa! Bardziej wolisz świątynię idolów – grzechów, pod gruzami których poniósł śmierć Samson; tę świątynię bardziej wolisz, niż samego Samsona! Bardziej kochasz szatana, który uczynił z ciebie swego więźnia niż Chrystusa, który przyszedł cię wyzwolić! Popatrz, jakiej zdrady się dopuszczasz!
– Co spowoduje tego rodzaju zdrada? Jaki wpływ na nią ma przyjście Chrystusa?
– On, który zstąpił z góry, przynosi nie tylko zdrowie, ale przeciwnie potępienie, większe niż gdyby nie zstąpił. Choć Wcielenie liczy się na szali naszego zbawienia, to nie korzystanie z Wcielenia będzie mieć wpływ na potępienie człowieka. W Prawie Bóg nakazywał wyzwolenie z okazji roku jubileuszowego niewolników. Gdyby jednak ktoś w roku jubileuszowym stwierdzał. „Tak jestem przywiązany do mego pana i nie chcę go opuszczać” – Bóg nakazywał by pozostał na zawsze niewolnikiem. Vide et applica.
Zapewniam was, że ludzie uzdrowieni przez Pana, o których czytaliśmy w dzisiejszej Ewangelii, powstaną na sądzie i potępią nas, podobnie jak mieszkańcy Niniwy potępili Izraelitów, gdyż oni poszli za Chrystusem, by otrzymać uzdrowienie, a my, którzy mamy większe rozeznanie niż oni; my, za których Chrystus przelał własną krew, nie chcemy przyjść do Niego po uzdrowienie z ciężkich naszych słabości. Ci ludzie przewyższają nas niepomiernie, tak jak dusza góruje nad ciałem. Jak istnieje różnica między Bogiem a stworzeniem, podobnie zachodzi różnica między chorobą ciała a duszy, spowodowana nie grzechami, lecz ignorancją i błędami, itd. Między tymi dwoma słabościami istnieje różnica podobnie jak między duszą a ciałem. Natomiast między grzechem, powodującym utratę Boga a chorobą przynoszącą szkodę zdrowiu, istnieje różnica jak między Bogiem a zdrowiem.
Powiedzcie mi, czy nie godnym ubolewania jest to, że będąc przez Chrystusa obdarzeni łaską przebywania z Nim, uczestniczenia w Jego nauce, powołania do chrześcijańskiej wiary, szczególnego wyniesienia, sami odsuwamy się od Chrystusa! Wypada zapłakać nad tym! A więc, zbliżmy się do źródła zbawienia! I uczmy się, jak to osiągnąć! Nie wystarczy bowiem stać w tłumie, ale trzeba dotrzeć i dotknąć Chrystusa. Zło tkwi w tym, że idziemy do Chrystusa, ale nie staramy się Go dotknąć, by uzyskać uzdrowienie. Niektórzy docierają do Chrystusa, ale z braku czasu nie proszą o uzdrowienie, a przecież im bardziej się prosi, tym więcej się otrzymuje, podobnie jak bańki na oliwę wdowy: im były większe, tym więcej mieściły oliwy.
Gdybyście rzeczywiście wiedzieli, co znaczy dotrzeć do Chrystusa, włożylibyście wiele wysiłku, by dostać się do Niego, choćby droga była ostra i ciernista. Weźcie pod uwagę, co powiedział Chrystus w dzisiejszej Ewangelii: Błogosławieni ubodzy, itd… Czy wiecie, co oznacza przyjść do Chrystusa i być Jego uczniem? Wiedźcie, że ten, kto w oczach tego świata najbardziej godny jest litości, w oczach Bożych posiada największą wartość. Czy potrzeba na to dowodów? Czego boją się najbardziej synowie tego świata? Czyż nie ubóstwa, płaczu, prześladowań? A o co zabiegają? O bogactwa, zaszczyty, radości życia. Posłuchajmy Pana, jak objaśnia różnicę między płaczem jego uczniów a radościami światowymi: płacz ucznia Chrystusa jest błogosławieństwem. Radość światowa – jękiem, bólem i nieszczęściem. Są to słowa Tego, który nigdy nie kłamie, nie zwodzi i nie może zwodzić!
Czy chcecie wiedzieć dlaczego do płaczu, ubóstwa i prześladowań znoszonych przez uczniów Chrystusa, Bóg dodaje pociechę sprawiającą, że są cenniejsze nad wszelkie bogactwa i radości tego świata. Ma to miejsce wtedy, gdy uświadomimy sobie, że jest to droga prowadząca do osiągnięcia Boga, a także wiekuistej radości z Nim tam, gdzie nie będzie już cierpienia i bólu. I gdzie sam Pan będzie nagrodą i Swymi własnymi rękami otrze wszelką łzę. Będąc o tym przekonany Mojżesz pogardził pałacem faraona oraz zaszczytami bycia synem córki faraona, wybierając drogę wygnania i prześladowań. Podobnie postępuje wielu świętych. Dla tych samych powodów, wielu młodych wkracza na drogę wyrzeczenia i ofiary, itd. Jeśli chcecie znać jeszcze inny motyw przemiany płaczu w radość, pomyślcie o drodze naszego Przewodnika. Pomyślcie o przykładzie samego Chrystusa, który… Dic et amplia.
Ponadto, Pan osładza utrapienia swoich sług ponad wszelkie słodycze tego świata. Hańbę przemienia w zaszczyty; prześladowania w tryumf; ubóstwo w bogactwo. Uczcie się na przykładzie Mojżesza, który wolał wybrać prześladowania niż drogę szacunku i czci, ale bez Boga. Pan zaś tak go wywyższył, że został przewodnikiem i przywódcą ludu wybranego, będąc większym niż gdyby nawet został władcą Egiptu. Popatrzcie na Józefa: prześladowany przez swych braci, sprzedany jak niewolnik, osadzony jak złoczyńca w więzieniu, zostaje wyniesiony do godności zarządcy całego Egiptu, doznając czci i szacunku od tych, którzy go prześladowali i sprzedali. Popatrzcie na Mardocheusza, który… Dic et amplia.
Jakże inaczej jest z tymi, którzy nie służą Bogu! Ich śmiech przemienia się w bolesny lęk, bogactwo w nędzę, panowanie w niewolnictwo. A wszystko dlatego, że jedynie zabiegają o radości, bogactwa i zaszczyty zdolne zatruć serce człowieka i przyprawić je o śmierć. Szukają własnych bogactw, uciskając innych; własnej radości, krzywdząc bliźniego; własnego zadowolenia w wyuzdanych przyjemnościach. Są to rzeczy pełne trucizny, do tego stopnia, że gdy je tylko zapragniesz, zanim zostaną popełnione, już niszczą i w popiół zamieniają serce człowieka. Śmierć wskutek grzechów jest najokrutniejszym rodzajem śmierci.
Tak więc, światowy człowieku, nie służący Bogu, lepsza bez porównania wszelka nędza nad twoje bogactwa i zaszczyty. Pokładając w nich swoją własną szczęśliwość, podobny jesteś do Sisery pijącego smaczne mleko, ale ten zgubny smak służy twemu uśpieniu i powiązaniu. Twoje bogactwa podobne do usypiających obietnic Dalily, pozbawiają cię oczu, wiążą ręce i nogi łańcuchami, czyniąc z ciebie igraszkę w ręku Filistynów. To, o co tak usilnie zabiegasz i szukasz podobne jest do talerza soczewicy Ezawa. W zamian za zaspokojenie swej zmysłowości, wyrzekasz się niebieskiego dziedzictwa. A co jeszcze gorsze, wyrzekając się, żartujesz i śmiejesz się, jakby nic wielkiego się nie stało.
Czy już wiesz, dlaczego pomyślność złych godna jest pożałowania w odróżnieniu od wszelkich nędz i utrapień uczniów Chrystusa? Pamiętaj, ci ostatni przeznaczeni są do wiecznej chwały, twoja zaś radość przemieni się w płacz. Za bogactwo, zaszczyty, radości zdobyte godziwie, za wszystko, czym Bóg cię obdarza, winieneś Mu ustawicznie dziękować. Ty zaś źle bez żadnej wdzięczności używasz darów Bożych, zamieniając je w szpecące i brudne błoto.
Bóg, dając ci zaszczyty, pragnie pobudzić cię do wdzięczności względem Niego, a ty nie tylko nie dziękujesz Bogu za nie?, ale wręcz posługujesz się nimi jako bronią przeciwko Bogu i własnej duszy. Chlubiąc się nimi, nadużywasz ich. Et sic de aliis. Pone exempla, et poteris de hoc adducere exempla Scriptuarae. Querere et invenies et pones haec, et sic finies.