Prezentacja efektów projektu konserwatorskiego 2021
Tegoroczny projekt konserwatorski zakładający zabezpieczenie kolejnych rękopisów medycznych ze zbioru krakowskich bonifratrów dobiegł końca. W 2021 roku, dzięki dofinansowaniu ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu, pochodzącego z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego, przeprowadzono prace nad pięcioma XIX-wiecznymi księgami chorych, które mają różną formę – kodeksu, poszytów i zbioru dokumentów. Konserwację przeprowadziła Ewa Pietrzak – dyplomowany konserwator dzieł sztuki wraz z zespołem konserwatorów z Pracowni EM w Krakowie, która wraz z pracownikami Biblioteki i Archiwum Konwentu Bonifratrów w Krakowie opowiedziała o projekcie.
Dlaczego zdecydowali się Państwo poddać konserwacji dokumentację medyczną z XIX wieku? Czy to obiekty ważne dla odkrywania historii Krakowa i źródeł nowoczesnego szpitalnictwa?
Marek Bebak: Warto zacząć od tego, że – podobnie jak inne zachowane woluminy bonifraterskiej dokumentacji medycznej – jest to niezwykle cenne świadectwo minionych wieków. Księgi i poszyty zawierające spisy pacjentów są bardzo ciekawym źródłem dokumentującym życie najuboższych mieszkańców Krakowa i osób przyjezdnych, których nie stać było na leczenie. Takich właśnie pacjentów przyjmowano „na kurację” do bonifraterskiej lecznicy. W szpitalu bonifratrów świadczono usługi medyczne bezpłatnie, na podstawie porozumień zawartych między placówką i cechami zawodowymi lub na podstawie opłat wnoszonych przez pracodawców. Część pacjentów leczona była na koszt konwentu bonifratrów. Informacje zawarte w księgach i poszytach są zatem niezwykłą opowieścią o zwyczajnych ludziach, którzy nie zasłużyli się w historii niczym szczególnym, lecz byli rzemieślnikami, robotnikami, czy służącymi.
Judyta Pawlak: A dlaczego XIX wiek? To był dla Krakowa szczególnie trudny czas… Miasto wyniszczały kolejne epidemie: tyfus w 1846 roku, odra w 1852 roku, nawracające od 1831 roku epidemie cholery azjatyckiej i ospy. Dla bonifratrów był to także szczególnie trudny czas. W 1813 roku, na mocy kasat józefińskich, bracia zostali przeniesieni z centrum Krakowa do potrynitarskiego klasztoru na peryferiach krakowskiego Kazimierza (dzisiaj to ścisłe centrum miasta Krakowa). Przejęty klasztor był w bardzo złym stanie, a w krakowskim konwencie posługiwało wtedy zaledwie kilku braci. Dodatkowo bonifratrzy zostali zobowiązani do spłaty długów po trynitarzach, co przekraczało ich możliwości finansowe. Pomimo wszystko, w obliczu nawracających epidemii, w nowym miejscu bracia cały czas prowadzili szpital i leczyli mieszkańców. Z powodu trudnej sytuacji materialnej kuria generalna podjęła decyzję o likwidacji krakowskiego klasztoru i szpitala. Proces likwidacji miał przeprowadzić o. Laetus Bernatek, Morawianin z urodzenia, który w 1891 roku przybył do Krakowa jako nowy przeor krakowskiego konwentu. Nie wykonał jednak decyzji przełożonych. Uczynił klasztor szpitalem zakaźnym, dwukrotnie zwiększył liczbę łóżek w szpitalu, a wykorzystując fakt zbliżającej się rocznicy panowania cesarza Franciszka Józefa i organizując zbiórkę funduszy wśród mieszkańców Krakowa, rozpoczął budowę nowoczesnego gmachu szpitala (ukończoną w 1906 roku), który do dzisiaj przyjmuje pacjentów. Na pamiątkę tamtych wydarzeń imieniem o. Bernatka została nazwana kładka pieszo-rowerowa łącząca dzisiaj krakowskie dzielnice Kazimierz i Podgórze, tuż obok krakowskiego klasztoru i szpitala bonifratrów.
Kilka rękopisów opisujących medyczną działalność bonifratrów po przeniesieniu do nowej lokalizacji na peryferiach Kazimierza zostało właśnie poddanych pełnej konserwacji. Kolejne są natomiast przedmiotem wniosku do przyszłorocznej edycji programu „Wspieranie działań muzealnych”. Jest to bezcenna dokumentacja „czasu zarazy”, który był dla Krakowa wyzwaniem pod względem organizacji opieki medycznej. Księgi te stanowią również dokumentację problemów zdrowotnych mieszkańców Krakowa i okolic w okresie bezpośrednio poprzedzającym ważne inwestycji publiczne, które w perspektywie podniosły poziom higieny w mieście (m. in. działalność prezydenta-lekarza Józefa Dietla, zasypanie Starej Wisły, budowa nowoczesnych wodociągów i kanalizacji). Rękopisy te pełniły w przeszłości funkcję użytkową, dlatego ich stan zachowania był zły – wymagały podjęcia pilnych prac konserwatorskich.
Jak przebiegał proces konserwacji? Co nastręczało najwięcej problemów?
Ewa Pietrzak: Obiekty stanowiące przedmiot tegorocznego projektu to księgi rękopiśmienne, w przeszłości użytkowe. Nie powstały one w profesjonalnych kancelariach czy skryptoriach, wpisy były sporządzane przez lekarzy w trakcie ich pracy. Używano różnego rodzaju atramentów, najczęściej słabej jakości. Część wpisów było w dobrym stanie, ale część bardzo wyblakła. Były też fragmenty mocno skorodowane, tzw. wżery atramentowe. To świadczy o różnych sposobach przygotowania materiałów pisarskich, w zależności od zasobności zakonu czy dokładności wykonania receptury. Podłoże, na którym sporządzono księgi chorych, to papier czerpany, ale też bardzo różnorodny i raczej w wersji tańszej, czyli też gorszej jakości. To wszystko miało znaczenie dla przetrwania obiektów i obecnego stanu ich zachowania. Podobnie jak trudna historia zakonu i jego zbiorów oraz fakt, że kiedyś były to księgi używane w codziennej pracy. Te czynniki wpłynęły destrukcyjnie na stan rękopisów.
Dla konserwatora są to obiekty bardzo trudne. Już od pierwszego etapu, którym jest oczyszczanie, nastręczały dużo problemów, szczególnie partie, które uległy silnej degradacji mikrobiologicznej. Celem prac konserwatorskich była poprawa struktury papieru, bardzo osłabionego w wyniku zużycia, zawilgocenia i działalności mikroorganizmów. Jednocześnie konieczne było wzmocnienie i zabezpieczenie atramentu, tak, aby można było realizować kolejne etapy programu prac. Delikatność materii zabytkowej, konieczność zachowania bezcennych wiadomości spisanych na tych kartach zmuszało konserwatorów do szczególnej uwagi i wyboru takich metod, których efektem będą wzmocnione karty papierowe i zabezpieczony tekst rękopiśmienny. Zmieniony został także sposób przechowywania obiektów na bezpieczny, wygodny dla archiwistów i badaczy korzystających z wiadomości zawartych w tych księgach.
W jaki sposób bonifratrzy prowadzili dokumentację medyczną w XIX wieku?
Marek Bebak: Wpisy były dokonywane w tabeli, zawierającej następujące rubryki: (1) numer bieżący; (2) imię i nazwisko pacjenta oraz religia; (3) zatrudnienie, stan (tzn. czy ma dzieci lub nie, jeżeli ma – gdzie się znajdują); (4) wiek; (5) skąd pochodzi i gdzie ma stałe zamieszkanie; (6) warunki rodzinne ze szczegółami: kim są jego rodzice, gdzie mieszkali, czy żyją, czy nie, czy ma siostry i braci, gdzie mieszkają itd.; (7) dzień przyjęcia chorego do szpitala, z czyjego polecenia, tj. czy z rządowego, z cechu lub bractwa; (8) dzień wyjścia chorego; (9) dzień śmierci chorego; (10) opłata za jaką był leczony i kto taką opłatę ręczył; (11) stan majątkowy chorego oraz (12) uwagi. W odróżnieniu od ksiąg chorych z lat wcześniejszych, w poddanej właśnie konserwacji dokumentacji medycznej nie odnotowano schorzenia, z jakim chory przybył do szpitala. Informacje takie można natomiast odnaleźć w częściowo zachowanym zbiorze kart chorych (ten zbiór jest w opracowaniu), na których zapisywano jednostkę chorobową oraz przebieg leczenia.
Trzeba przyznać, że Bracia pracujący w szpitalu bardzo starannie wypełniali wszystkie rubryki w księgach. Niech zaświadczy o tym następujący wpis z księgi o sygn. A-133: „Jan Moskalski. Katolik. Szynkarz trunków ordynaryjnych. Żonaty. Bezdzietny. Lat 55. Rodem z Galicyi Austriackiej, z cyrkułu Wadowic, z miasta Kalwarii; mieszka w Krakowie, w gminie IV, w domu zajezdnym Knotza. Syn Stanisława i Apolonii z domu Jędrzejowskiej – małżonków Moskalskich już zmarłych; z familii ma brata żonatego i siostrę zamężną, w Brodach zamieszkałych. Został przyjęty 15 lutego 1855, zmarł 8 marca 1855 o godzinie 11 przed południem; przyjęty na kurację z polecenia Ojca Przeora. Ma utrzymanie porządne z wyszynku trunków pochodzące”.
Kogo, poza Janem Moskalskim – karczmarzem, leczyli krakowscy bonifratrzy w połowie XIX wieku? Jak wielu przyjmowano pacjentów?
Judyta Pawlak: Do szpitala bonifratrów trafiali pacjenci głównie z Krakowa i okolic. Byli to mężczyźni i chłopcy (kobiety znajdowały opiekę w placówkach prowadzonych przez zakonnice), bez względu na pochodzenie czy wyznanie, przede wszystkim jednak osoby najbardziej potrzebujące i najmniej zamożne. Co do liczby pacjentów, to już na podstawie pobieżnej lektury na przykład księgi A-133 z lat 1855-1857, możemy stwierdzić, że w 1855 roku w szpitalu leczono aż 360 osób, z których większość stanowili katolicy, ale poza tym 9 ewangelików i dwóch neofitów. Byli to przedstawiciele rozmaitych zawodów: strażnicy, garbarze, szewcy, subiekci aptekarscy, garncarze, murarze, lokaje, służący, muzycy, stolarze, piekarze, kuśnierze, a także wielu robotników zatrudnionych przy budowie krakowsko-lwowskiej kolei żelaznej (prawdopodobnie przy budowie odcinka z Krakowa do Dębicy). Była to bardzo duża liczba pacjentów, w poprzednich latach przyjmowano bowiem około 100–150 osób, z kolei w 1856 roku w sumie zarejestrowano 126 osób, w tym katolików, ewangelików oraz izraelitę. Na liście pacjentów w 1857 roku znalazły się tylko 84 osoby, ale ten spis jest akurat niepełny, więc precyzyjnie nie możemy podać liczby chorych.
Czy wśród pacjentów były jakieś specjalne grupy zawodowe? Na przykład handlarze, kupcy, górnicy itd.?
Marek Bebak: Tak jak wspomniała przed chwilą Judyta, w latach 1855–1857 do szpitala bonifratrów w Krakowie przyjęto szczególnie wielu robotników pracujących przy budowie kolei żelaznej krakowsko-lwowskiej. Byli to najczęściej mieszkańcy Małopolski i Śląska, ale także przybysz z północnej części Włoch. Robotnicy ci mieszkali zwykle w wynajętej dla nich kamienicy, znajdującej się w dzisiejszej dzielnicy Grzegórzki, poza tym „na folwarku Katarzyńskim przy Grzegórzkach”, a także w innych częściach Krakowa, np. „na Podgórzu u Kamińskiego – gdzie magazyn” czy „we wsi Płaszowie za Podgórzem”. Wśród robotników byli przeważnie 20-, 30- lub 40-latkowie, ale również młodsi mężczyźni – 18-letni, a nawet 14-latek, niejaki Wojciech Migas – jak czytamy w księdze: „chłopak wyrobnik przy kolei żelaznej krakowsko-lwowskiej, lat 14. Rodem z Galicyi Austryackiej, z cyrkułu Wadowickiego, mieszka na Podgórzu w baraku. Syn Józefa i Anny z domu Górzyckich – Migasów małżonków, którzy żyją – ojciec jest przy kolei żelaznej wyrobnikiem. – z familii ma brata i siostrę nieletnich – przy rodzicach zostających […] Przyjęty na kartę p. Baruggio na kuracyą”.
Czyli leczono również dzieci?
Judyta Pawlak: Tak, w krakowskim szpitalu bonifratrów leczono również dzieci, m.in. Juliana Papieńskiego, na którego temat w księdze można przeczytać: „Katolik. Chłopiec przy Ojcu zostający. Lat 11. Rodem z Podgórza z cyrkułu Bocheńskiego mieszka tamże. Syn Kazimierza jeszcze żyjącego krawca i Maryanny Papieńskich już zmarłej małżonków z familii niema nikogo a przynajmniej choremu o takiej nie wiadomo. [przyjęty] 24. Kwietnia 1855 [wyszedł] 2 maja 1855 r.; przyjęty na kuracyę z miłosierdzia na fundusz szpitalny”. Jeszcze młodszy był Franciszek Szatowski z przedmieścia Stradom, który do szpitala trafił w wieku 9 lat. On również został przyjęty na kurację na fundusz szpitalny i szczęśliwie po dwóch dniach wyszedł ze szpitala o własnych siłach.
Czy da się oszacować śmiertelność wśród pacjentów przyjętych do Szpitala Bonifratrów w XIX wieku?
Marek Bebak: To temat bardzo ciekawy i wymaga badań historycznych, które teraz, po konserwacji, będą możliwe. W tym momencie możemy tylko powiedzieć, że nie zawsze pobyt w szpitalu kończył się szczęśliwie. Kilkukrotnie zdarzyło się, że do szpitala przywieziono pacjenta konającego, którego nie udało się uratować. Taki los spotkał m.in. Jakuba Kaspera, wyrobnika z kolei żelaznej krakowsko-lwowskiej. Infirmarz zanotował w księdze, że „mógł mieć lat 50”, a także, że „przywieziony był konający do Szpitala, a zatem bliższych o nim wiadomości mieć nie można było”. Przyjęto go 3 maja 1855 r., zmarł tego samego dnia.
Cieszy zatem fakt odrestaurowania tej dokumentacji, która z pewnością posłuży w przyszłości naukowcom do badań nad życiem codziennym Krakowa w XIX wieku, a także do studiów genealogicznych. Księgi można oglądać w Bibliotece i Archiwum Konwentu Bonifratrów w Krakowie, m.in. w ramach bezpłatnych lekcji biblioteczno-archiwalnych, muzealnych czy innych wizyt. Zachęcamy do zapoznania się z ofertą, znajdującą się na stronie Biblioteki i Archiwum.
Ze względu na ograniczenia wynikające z pandemii koronawirusa, nie jest obecnie możliwe spotkanie w większym gronie nad obiektami po konserwacji, dlatego zachęcamy Państwa do obejrzenia fotografii wykonanych przed, w trakcie i po konserwacji.
Zapraszamy do galerii zdjęć:
[1] Zbiór protokołów chorych z lat 1825-1862, sygn. A-134/1-8. Obiekt przed konserwacją, w trakcie konserwacji i po konserwacji:
Projekt „Spuścizna dawnych lekarzy – kontynuacja konserwacji rękopisów medycznych ze zbiorów Bonifratrów w Krakowie” dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego. Koszt całkowity: 150 000,00 zł, w tym dotacja MKDNiS: 105 000,00 zł.