60-lecie kapłaństwa ks. Józefa Kukuczki z Istebnej
Błogosławieństwo od papieża Franciszka i specjalne życzenia od biskupa Romana Pindla otrzymał obchodzący jubileusz 60-lecia kapłaństwa 86-letni ks. Józef Kukuczka z Istebnej. Duchowny – były wikariusz w Chorzowie, proboszcz parafii w Kaczycach i Syryni – celebrował 23 czerwca Mszę św. w kościele klasztornym ojców bonifratrów, gdzie od 9 lat służy pomocą duszpasterską jako emeryt.
Podczas Eucharystii wraz jubilatem modlili się przy ołtarzu członkowie wspólnoty Zakonu Szpitalnego św. Jana Bożego w Cieszynie, księża cieszyńskiego dekanatu, franciszkanie oraz kapłani z innych zakątków Polski i zagranicy. W świątyni modliły się siostry boromeuszki i elżbietanki. Nie zabrakło przedstawicieli władz świeckich, parafian ze wspólnot, w których posługiwał jubilat, oraz najbliższej rodziny kapłana, związanego więzami pokrewieństwa ze słynnym, nieżyjącym już himalaistą Jerzym Kukuczką.
Odczytano list od biskupa bielsko-żywieckiego Romana Pindla, który życzył ks. Kukuczce, „aby owoce jego duszpasterskiego posługiwania trwały i rozwijały się w sercach wszystkich, których Pan stawia na życiowej drodze księdza jubilata”.
Dziekan dekanatu cieszyńskiego w kazaniu przypomniał m.in. drogę życiową ks. Kukuczki, który święcenia przyjął 23 czerwca 1957 roku z rąk biskupa Herberta Bednorza. Przez 6 lat pracował w parafii św. Floriana Chorzowie, 20 lat pracował w parafii w Kaczycach, gdzie otrzymał zadanie budowy kościoła, a następnie kierował przez 17 lat parafią w Syryni. Od 2008 roku pomaga ojcom bonifratrom w posłudze.
Jak zaznaczył kaznodzieja, diamentowy jubileusz święceń ks. Kukuczki przypomina, że każdy kapłan powinien uczyć się od miłości Chrystusa, „która nie zna granic”.
Sam ks. Kukuczka – urodzony 6 listopada 1931 roku w Istebnej – przyznał, że w uroczysty dzień jubileuszu kapłańskiego chciałby przede wszystkim dziękować Bogu za dar kapłaństwa. „Jestem już stary. Pamiętam czasy przedwojenne. Pamiętam wybuch wojny: wróciliśmy wtedy z Katowic do Istebnej, ale na zgubę, bo ojca wzięli do Wehrmachtu. Ojciec zginął. Nas była czwórka, matka była chora. Po wojnie byliśmy bez grosza. Mimo tego, zgłosiłem się do seminarium w Krakowie” – wspominał, wyrażając wdzięczność wobec spotkanych na jego drodze osób, które wspomogły go finansowo podczas nauki seminaryjnej.
„Dlatego dziś Panu Bogu serdecznie dziękuję!” – dodał kapłan, wyrażając szczególną wdzięczność wobec wspólnoty zakonnej bonifratrów.
Podczas uroczystości w kościele klasztornym zaśpiewał cieszyński Chór „Lutnia”.