Doppler – USG do podglądania tętnic i żył

Rozmowa z doktorem Michałem Podgórskim, radiologiem, między innymi specjalistą diagnostyki USG metodą Dopplera, wykonujący to badanie w Szpitalu Zakonu Bonifratrów w Łodzi.

Czy USG Dopplera ma coś wspólnego z efektem Dopplera, o którym słyszeliśmy na lekcjach fizyki?

Oczywiście, chodzi o wykorzystanie w badaniu ultrasonograficznym efektu Dopplera, o którym uczyliśmy się w szkole. „Zwykłe” badanie USG polega na tym, że głowica aparatu, a więc ten przyrząd, który lekarz przykłada do badanej części ciała pacjenta, wysyła wiązkę ultradźwiękową. Ona odbija się od poszczególnych narządów wewnątrz ciała i wraca do głowicy, która odczytuje te wracające echa i przetwarza je na obraz. Dzięki temu możemy bezinwazyjnie zajrzeć do wnętrza ciała pacjenta, obejrzeć poszczególne narządy, ocenić ich strukturę, budowę. Ale wykorzystując w aparacie USG efekt Dopplera możemy rejestrować nie tylko – nazwijmy to – statyczny obraz danego narządu. Możemy też badać, oceniać w nim przepływ krwi, a przede wszystkim badać przepływ krwi  w naczyniach krwionośnych.

Jak to działa?

Weźmy jako przykład delfina, który też do lokalizowania różnych obiektów w wodzie używa ultradźwięków, można powiedzieć, że ma „wbudowany” ultrasonograf. Ryba, na którą poluje  jest zwykle w ruchu, delfin też. Żeby ocenić, czy się do niej zbliża, czy nie, wykorzystuje właśnie efekt Dopplera. Polega on na tym, że częstotliwość fali (w tym przypadku fali dźwiękowej), wysyłanej czy odbijanej przez jakiś obiekt, rośnie, jeśli  zbliża się on do obserwatora, natomiast maleje, jeśli się od obserwatora oddala. A więc jak ryba zbliża się do delfina, słyszy on wyższą częstotliwość wysłanego przez siebie dźwięku, który odbił się do ryby. I odwrotnie – jeśli ryba mu ucieka też o tym wie, bo częstotliwość dźwięku spada. Jeśli zamiast ryby, którą goni delfin wyobraźmy sobie krwinki, które płyną w tętnicach i żyłach, a zamiast delfina aparat USG, który rejestruje zmianę długości odbitej fali ultradźwiękowej, to możemy się dowiedzieć z jaką prędkością i w którą stronę płynie krew. Na ekranie USG  widać to w kolorach – zazwyczaj niebieski obrazuje oddalającą się od głowicy aparatu krew, czerwony – płynącą w jej stronę.

Czyli nie, jak niektórzy sądzą, niebieski to krew w żyłach, a czerwony w tętnicach?

Nie, chodzi o kierunek i prędkość przepływu krwi w naczyniach krwionośnych, bez różnicy, czy chodzi o żyły, czy tętnice. Doppler nic więcej nie pokazuje, intensywność koloru, którą widzi lekarz informuje go o prędkości oddalania się lub zbliżania się krwi do głowicy aparatu.

Jak ten obraz wykorzystywany jest w diagnostyce, w ocenie stanu naczyń krwionośnych?

Obraz krwi płynącej w zdrowej tętnicy będzie w każdym jej odcinku podobny, czyli krew będzie płynąć wszędzie z podobną prędkością, Ale jeśli w tętnicy jest miażdżyca, czyli jest ona na jakimś odcinku zwężona, to tam – przez „węższą rurkę” – krew musi popłynąć szybciej. I stąd lekarz wie, że są jakieś zmiany w badanej tętnicy. Im mocniej gdzieś przyspieszy krew, tym zwężenie tętnicy jest w tym miejscu większe. To jest po prostu informacja o stanie tętnic, informacja o tym, czy wszystko jest ok, czy też trzeba coś robić, leczyć się, iść na operację, bo na przykład znacznie zwężone tętnice szyjne grożą niedokrwieniem mózgu czy udarem, a to może mieć bardzo poważne konsekwencje.

Czy wszystkie naczynia krwionośne można diagnozować USG Dopplera?

Bardzo wiele, ale nie wszystkie. Można, sprawdzać drożność tętnic szyjnych, nerkowych, aorty brzusznej, żył i tętnic w nogach, stopach. Nie zobaczymy natomiast drobnych, małych naczyń krwionośnych, szczególnie tych które są ukryte np. wieńcowych naczyń w sercu. Badanie pozwala na wykrycie takich chorób jak miażdżyca tętnic czy zakrzepica żył głębokich, niewydolność zastawek żył w nogach. USG Dopplera wykorzystuje się też do oceny przepływu krwi w sercu, w tak zwanym badaniu echo serca. Jest to też forma badania Dopplerowskiego i pozwala na wykrycie ewentualnych chorób zastawek serca. Doppler pomaga w wykrywaniu i ocenie nowotworów, czy i jak bardzo są groźne, bo pozwala ocenić ich unaczynienie – w niektórych guzach, jeśli w badaniu widać w ich obrębie przepływ krwi, to rośnie prawdopodobieństwo, że mogą one być złośliwe. Co ciekawe, te zmiany może zobaczyć każdy lekarz wykonujący na przykład USG brzucha czy tarczycy – wystarczy, że włączy funkcję „Doppler”, kiedy widzi coś niepokojącego w którymś z narządów i będzie wiedział, czy to może być coś groźnego, czy nie.

Jakich zmian w tętnicach mamy najwięcej?

W większości są to zwężenia spowodowane przez miażdżycę, dużo rzadziej – przez zatory. Najbardziej nasilone i najczęstsze zmiany miażdżycowe, które oceniamy w Dopplerze dotyczą tętnic nóg i tętnic szyjnych.

Wielu z nas często kojarzy sobie USG Dopplera jako badanie, które wykonuje się, kiedy ktoś ma, czy może mieć problem z żyłami nóg, żylakami nóg.

Owszem, ponieważ to także dość często spotykana dolegliwość. W żyłach nóg krew płynie wolniutko, jest wypychana przez mięśnie do góry, pokonuje siłę grawitacji, żeby się dostać z powrotem do serca. W żyłach jest system zastawek, które nie pozwalają krwi cofać się, kiedy zostaje podniesiona już na jakąś wysokość. Ale problem zaczyna się wtedy, gdy krew nie odpływa dobrze z nóg, zaczyna w nich zalegać, wtedy żyły się rozszerzają, tworzą się właśnie żylaki. A jak żyła jest szersza, to zastawki – można powiedzieć – są „za luźne”, odsuwają się od siebie, przepuszczają krew w dół. No i problem staje się większy. Doppler go widzi, jest w stanie go zobaczyć już wtedy, kiedy nie widać jeszcze żylaków. Bo lekarz zobaczy na monitorze, że krew – zamiast płynąć do góry – częściowo wraca, że zastawki ją przepuszczają. Ten stan określa się jako niewydolność żylną, czyli moment, kiedy żylaków nie ma albo są jeszcze bardzo małe. Ale dzięki Dopplerowi już wiadomo, że pewnie nie da się ich uniknąć, można jednak opóźniać moment, kiedy się pojawią, zmienić tryb życia, zastosować leki.

Jak ktoś widzi u siebie na nogach tak zwane pajączki, to też powinien sobie zrobić USG Dopplera?

Nie jest to niezbędne. Pajączki to nic groźnego, to kwestia estetyczna, urody – po prostu małe naczynka na skórze pękają, ale najczęściej nie ma to nic wspólnego z niewydolnością żylną, z żyłami głębokimi. Czyli pajączkami się nie przejmujemy – dopóki nogi nie bolą, nie swędzą, nie pieką, nie są ciężkie, kiedy długo się stało, jeśli nie widać powiększonych żył, zgrubień na nich, to nie ma zmartwienia.

A kiedy są wskazania do zrobienia Dopplera tętnic szyjnych czy kończyn dolnych?

Na badanie kierowane są osoby, które mają zawroty głowy, bóle głowy, które przeszły udar mózgu albo stan przedudarowy, tak zwany TIA (przejściowe niedokrwienie mózgu). Dopplera nóg wykonuje się u osób, które odczuwają ból nóg po przejściu kilkudziesięciu/kilkuset metrów – wtedy jest podejrzenie miażdżycy w tętnicach kończyn dolnych. Oglądając tętnice w nogach lekarz ogląda również aortę brzuszną – to ważne, bo jak ktoś ma tętniaka aorty brzusznej, a wcale nie są to rzadkie przypadki, to on też będzie wykryty. O tym tętniaku wiele osób wcale nie wie, a może być bardzo groźny.

Czy do USG Dopplera trzeba się jakoś szczególnie przygotować, czy są jakieś przeciwwskazania?

Nie ma żadnych przeciwskazań, a żeby było mniej kłopotów z wykonaniem badania, warto pomyśleć o takim ubraniu się, żeby łatwo można było odsłonić badaną część ciała, na przykład w przypadku badania naczyń nóg panie są bardzo mile widziane w spódnicach lub sukienkach. Jeśli są opatrunki na nogach, to trzeba rozważyć, czy muszą być założone, na pewno nie ma sensu zmieniać ich bezpośrednio przed badaniem. Uwaga: idąc na badanie tętnic nerkowych trzeba być na czczo. USG Dopplera trwa kilkanaście minut, nie jest dokuczliwe. Opis, wynik dostajemy od ręki – nie ma zdjęć, jest tylko opis: on jest najważniejszy.

Copyright 2018 - Bonifratrzy - Zakon Szpitalny św. Jana Bożego

realizacja: velummarketing.pl
do góry