O swoich lekach porozmawiaj z farmaceutą

Rozmowa z Kamilem Zadrożnym, farmaceutą z Apteki Ziołoleczniczej przy Konwencie Bonifratrów w Łodzi.

Dlaczego zostaje się farmaceutą? Co jest fajnego w tym zawodzie?

Może zabrzmi to bardzo poważnie, ale uważam, że do tego zawodu trzeba mieć powołanie. Farmaceuta to nie tylko praca – to służba, pomaganie innym, najczęściej chorym ludziom. Taka jest misja tego zawodu. Trzeba mieć do tego predyspozycje, lubić to, w tym odnajdować wartość tej pracy. Co jest fajnego w tym zawodzie? Chyba to, że codziennie pomagamy bardzo wielu osobom – wyjaśniamy, często szerzej niż lekarz, który nie zawsze ma na to czas, jak przyjmować leki, odpowiadamy na pytania pacjenta. Szukamy leków, które trudno zdobyć, kontaktujemy się z hurtowaniami leków, a kiedy ktoś przychodzi do apteki z jakimś problemem, dolegliwościami proponujemy – jeśli możemy – jakiś lek albo doradzamy konsultację z lekarzem.

Trudno zdobyć dyplom farmaceuty?

Studia są bardzo wymagające. Potrzebna jest dyscyplina, samozaparcie, systematyczność, taka mrówcza praca, konieczna do przyswojenia obszernej wiedzy, mnóstwa wzorów chemicznych. Ale to nie powinno odstraszać kogoś, kto chce być farmaceutą – warto podjąć ten trud.

Farmaceuta musi być w pracy bardzo skupiony, nie może pozwolić sobie na pomyłki, bo mogą one być czasem groźne dla pacjenta. Jak sobie radzicie z tą presją większej niż w innych zawodach odpowiedzialności?

Po prostu postępujemy zawsze według określonych procedur, nie idziemy na skróty, wszystko sprawdzamy, sprawdzamy i jeszcze raz sprawdzamy. Ale oczywiście wszędzie, gdzie pracują ludzie, zdarzają się pomyłki. Nas ubezpiecza to, że w aptece pracuje zespół ludzi, a nie tylko jeden farmaceuta. Ktoś z nas realizuje recepty, ktoś inny je sprawdza. Jeżeli zdarzy się pomyłka, jest wychwytywana w możliwie najkrótszym czasie, tego samego dnia. I szybko reagujemy, informujemy pacjenta.

Wspomniał Pan, że czasem farmaceuta jest jak lekarz – ktoś przychodzi, pyta, prosi o radę. To jest trudne, czy może właśnie fajne w tej pracy?

Dla mnie to jest wartościowe, ciekawe, daje mi sporo satysfakcji. Zmieniające się obecnie prawo farmaceutyczne daje nam coraz więcej kompetencji, łącznie z tym, że możemy szczepić w aptekach pacjentów, podawać szczepionki, chociażby przeciwko COVID-19. Jest też wdrażana tak zwana opieka farmaceutyczna, nakierowana na przykład na „wyłapywanie” spośród leków przyjmowanych przez pacjentów pod różnymi nazwami tych, które działają tak samo, zawierają tę samą substancję czynną, co może być dla pacjenta bardzo niebezpieczne. A tak się zdarza, kiedy ktoś leczy się u lekarzy różnych specjalności, którzy mogą przepisać tak samo działające leki, bo nie zawsze są w stanie ustalić, jakie leki pacjent już stosuje. I często jest tak, że ta sama substancja przepisywana jest pacjentom pod różnymi nazwami handlowymi. Tutaj jest nasza rola, zadanie, żebyśmy to wychwycili, sprawdzili też interakcje między lekami, parafarmaceutykami, suplementami diety, które stosuje pacjent. Poinformowali go, które leki można ze sobą łączyć, które przyjmować oddzielnie, uwrażliwić na interakcje leków z jedzeniem, bo to, co jemy i pijemy też może wpływać na działanie leków. Oczywiście zachęcam też pacjentów, który zażywają kilka leków, żeby sami zapytali farmaceutę o ich stosowanie, łączenie, jeśli nie wiedzą, czy robią to dobrze.

Wiąż przybywa nowych leków, więc pewnie farmaceuta ciągle musi się uczyć?

To dotyczy prawie każdego, kto pracuje w swoim zawodzie. Ale farmaceuci rzeczywiście w sposób szczególny zobowiązani są do podnoszenia kwalifikacji. Musimy co pięć lat zdobyć odpowiednią liczbę tak zwanych punktów kwalifikacyjnych, brać udział w różnego rodzaju kursach i szkoleniach, żeby być na bieżąco z tym, co się dzieje na rynku farmaceutyczno-lekarskim, parafarmaceutyków.

Apteka ziołolecznicza wymaga innego, szerszego przygotowania do pracy? Dodatkowego wykształcenia?

Tak, tym bardziej, że na przykład w naszej aptece wiele leków opartych na surowcach roślinnych możemy według starych receptur wytwarzać sami. A do tego trzeba mieć szalenie szeroką wiedzę z zakresu ziołolecznictwa i stosowania ziół, które pomagają, ale niewłaściwie użyte mogą też szkodzić. Dlatego u nas szczególnie ważna jest rola tak zwanego „pierwszego stołu”, czy spotkania farmaceuty i pacjenta przy aptecznej ladzie, gdzie pytamy pacjentów, którzy chcą kupić zioła, czy przyjmują inne leki. I informujemy, pouczamy, jakich leków, z jakimi ziołami łączyć nie wolno, jak stosować zioła, jak je stosować w połączeniu z innymi lekami.

Można powiedzieć, że apteka to magiczne miejsce?

Niektórzy mówią, że to miejsce zaczarowane. Zwracają na to czasem uwagę osoby odwiedzające naszą aptekę – zapach, wystrój, cisza. To cieszy, bo ten specyficzny apteczny klimat znika z wielu współczesnych aptek.

Miał Pan czasem dość tej pracy?

W każdym zawodzie bywają trudniejsze chwile, kiedy człowiek chce to zostawić, zacząć coś innego. Ale kiedy widzi się uśmiechniętego, zadowolonego pacjenta, to wracają siły, znów chce się stanąć za apteczną ladą.

Czego życzyć farmaceutom w dniu ich święta?

Przede wszystkim empatii, umiejętności spojrzenia na problemy pacjentów z ich perspektywy. Żebyśmy – na wzór naszych świętych patronów: Kosmy i Damiana – zawsze z pokorą służyli tym, którzy proszą o lek, o poradę, żebyśmy ich zauważali tak, jak na to zasługują. A do tego bardzo trzeba nam też wytrwałości, cierpliwości, zdrowa.

 

 

 

Copyright 2018 - Bonifratrzy - Zakon Szpitalny św. Jana Bożego

realizacja: velummarketing.pl
do góry